Obalamy 8 technomitów. Nie wierz w nie!

Nowoczesna technologia w połączeniu ze starymi przyzwyczajeniami daje czasami nieoczekiwane efekty. Niektórzy wciąż na przykład formatują baterię w smartfonie, chociaż wiadomo, że od lat takiego formatowania nie trzeba przeprowadzać. Przykładów na technologiczne mity, które przetrwały w zbiorowej świadomości, jest więcej. Czas je w końcu wyplenić!
Obalamy technomity Obalamy technomity Fot. Robert Kędzierski

Sformatuj baterię, nie ładuj całą noc...

Najwięcej mitów wiąże się chyba z akumulatorami. Nie do końca wiemy co im szkodzi, często wierzymy w dawno obalone mity. O czym zatem należy pamiętać, jeśli chcemy, by bateria w naszym smartfonie działała długo?

Całonocne ładowanie, wbrew powszechnej opinii, nie uszkodzi akumulatora. Wszystko dzięki inteligencji ładowarki i akumulatora - proces ładowania będzie odbywał się tylko do określonej pojemności. To, że pozostawimy urządzenie podłączone do prądu nie będzie miało żadnego wpływu na żywotność akumulatora.

Trzeba jednak pamiętać o jednej zasadzie: telefonu lub tabletu nie można przegrzewać podczas ładowania. Dlatego urządzenie należy wyjąć z pokrowca, nie zakrywać. Zbyt wysoka temperatura doprowadza do utleniania się baterii, co skraca jej cykl życiowy. Przegrzewanie urządzenia w trakcie użytkowania również baterii nie służy.

Drugi mit: ładuj telefon tylko wtedy, kiedy bateria jest całkowicie rozładowana. Należy robić odwrotnie: nigdy nie dopuszczać do całkowitego rozładowania akumulatora. Ta zasada pozwoli wydłużyć czas pracy akumulatora. Najlepiej utrzymywać poziom naładowania w zakresie od 50 do 80%.

Mitem jest też efekt pamięci. Nie dotyczy współczesnych baterii używanych w smartfonach (litowo-jonowych), jest wciąż aktualny jeśli chodzi o baterie niklowo-kadmowe. Efekt pamięci jest szczególnie szkodliwym mitem, bo właśnie dwie czynności "zabijają" baterię wyjątkowo skutecznie: rozładowanie "do zera" oraz ładowanie baterii "od całkowitego zera do 100%". To zdecydowanie najgorsze, co możesz zrobić swojemu urządzeniu.

Trzeci mit: wszystko jedno, jakiej ładowarki użyjesz

Niestety zanim podłączymy nasze urządzenie do pierwszej lepszej ładowarki lepiej się zastanowić. Nie możemy ufać w szczególności tanim chińskim produktom. Większość z nich poradzi sobie z naładowaniem naszego urządzenia, jednak niektóre modele ładowarek mogą akumulatory uszkadzać. Lepiej więc nie ryzykować i używać tylko sprawdzonego sprzętu.

Obalamy technomity Obalamy technomity Fot. Robert Kędzierski

Mit rozdzielczości

Ten mit "przeżył" jeszcze z ery, w której kupowaliśmy kompaktowe aparaty cyfrowe. Producenci chcąc przebić się do świadomości mas wymyślili pojedynek na megapiksele. Dla przeciętnego konsumenta aparat czy smartfon z aparatem o rozdzielczości 13 megapikseli zawsze będzie lepszy, niż ten z aparatem o rozdzielczości 8 megapikseli.

To, powiedzmy to w końcu jasno i wyraźnie, nieprawda. Najważniejsza jest wielkość i jakość matrycy.

Matrycę tworzą maleńkie fotodiody, które rejestrują przesyłany obraz. Jest on tym doskonalszy im większa matryca, im więcej w niej fotodiod. Niestety smartfony nie pozwalają na umieszczenie pełnowymiarowych matryc spotykanych w profesjonalnych lustrzankach. Konsument widzi jednak oznaczenie na pudełku i nie zdaje sobie sprawy, że niedostateczna ilość diod w matrycy sprawi, że nawet aparat kilkunastomegapikselowy będzie wykonywał niewyraźne, zaszumione zdjęcia.

Tak naprawdę jeśli chcemy upewnić się, że urządzenie, które chcemy kupić będzie robiło dobre zdjęcia musimy poszukać informacji o rozmiarze matrycy.

 

Jaką matrycę wybrać?Fot. za benchmark.pl

 

Przy wyborze aparatu w smartfonie warto też pamiętać, że powinien być jak najbardziej jasny.

Ile pikseli widzi oko?

Równie wielki mit dotyczy rozdzielczości ekranów w smartfonach. Można stwierdzić, że ludzkie oko nie dostrzeże rozdzielczości większej niż Full HD. A konkretniej - ludzkie oko nie zauważy rozdzielczości większej niż 300 pikseli na cal na ekranie o przekątnej do ok. 5 cali. Mniej więcej powyżej ośmiu cali - według Sony - ludzkie oko widzi już "braki" w rozdzielczości.

Rozdzielczość obrazu ma więc znaczenie, ale nie może być traktowana jako jedyny wyznacznik jakości.

Obalamy technomity Obalamy technomity Fot. Robert Kędzierski

Mróz zabija elektronikę?

Ze smartfonów i tabletów można korzystać w niskich temperaturach. Należy po prostu unikać sytuacji ekstremalnych. Kiedy wyjdziemy na naprawdę sążnisty mróz z ledwo naładowanym telefonem, to po kilkudziesięciu minutach może odmówić nam posłuszeństwa. Akumulator, który jest naładowany np.. w 40% na mrozie rozładuje się szybciej niż zwykle. Spadnie w nim napięcie.

Szkodliwe jest wyłącznie długotrwałe pozostawianie urządzeń na mrozie. Nawigacje, słuchawki Bluetooth, zestawy głośnomówiące zimą lepiej zabierać z samochodu.

Mróz szkodzi więc jedynie, kiedy dochodzi do sytuacji ekstremalnych. W przypadku ogniw na bazie litu, w temp. poniżej zera może pojawić się tzw. efekt "lithium plating". W ogniwie, z uwagi na spowolnienie reakcji chemicznej, wiązania stają się mniej precyzyjne. W niskich temperaturach w ogniwie mogą powstać niezamierzone połączenia i wiązania - rozpoczęta reakcja musi się zakończyć, jeżeli molekuły nie połączą się w sposób zamierzony to mogą połączyć się w innym "wygodniejszym" miejscu. Skutek? Część energii może być trwale utracona wskutek takich wiązań.

Pamiętajmy jednak, że mówimy to o naprawdę złych warunkach atmosferycznych - by mróz uszkodził nasze smartfony musielibyśmy przechowywać je lub stale użytkować w temperaturze poniżej -20 stopni. Rozsądek nakazuje chronić każde elektroniczne urządzenie przed takimi temperaturami.

Technomity Technomity Fot. Robert Kędzierski

Burza? Piorunem wyjmij wszystkie wtyczki z gniazdek

Jeden z najstarszych mitów? Odłączanie od źródeł zasilania wszystkich urządzeń w domu podczas burzy. Energia z wyładowania atmosferycznego ma niewielkie szanse "przedostać się" z instalacji elektrycznej do naszego urządzenia. Sama sieć energetyczna ma bowiem wbudowane zabezpieczenia, które to uniemożliwiają. Poza tym standardem budowlanym jest instalacja odgromowa montowane na kablach i stacjach transformatorach i innych elementach.

Dlaczego uznaliśmy - po komentarzach od Czytelników - ten mit za prawdopodobny? Bo uderzenie pioruna może spalić nasz sprzęt. W teorii to niemożliwe - sieć energetyczna musi mieć swoje zabezpieczenia. W praktyce różnie bywa. Jeśli zabezpieczeń zabraknie, jeśli nie zabezpiecza nas żaden odgromnik istnieje ryzyko, że piorun, który uderzy w linię energetyczną "dotrze" do naszych urządzeń. I spali je.

Kiedy burza szaleje naprawdę blisko lepiej wyjąć wtyczkę z gniazdka. Nawet jeśli ryzyko uszkodzenia jest znikome.

Można też pomyśleć o ubezpieczeniu, które ochroni nas w ekstremalnie rzadkiej sytuacji uszkodzenia urządzeń przez wyładowanie atmosferyczne. Standardowe ubezpieczenie domu obejmuje też awarie sieci elektrycznej - różnego tupu uszkodzenia, spalenia instalacji. Można się też ubezpieczyć od zdarzeń losowych. W tym wypadku odszkodowanie uzyskamy zarówno, kiedy stracimy sprzęt na skutek wyładowania atmosferycznego, jak i w przypadku przepięcia - stwierdza jedna z agentek wiodącego polskiego ubezpieczyciela.

Obalamy technomity Obalamy technomity Fot. Robert Kędzierski

Włączanie szkodzi twojemu komputerowi

Ten mit dopadł mnie kiedyś w pewnym biurze. Kierownik działu IT zabraniał wyłączać komputery. Twierdził, że codzienny "szok", którego doznają przy włączaniu bardziej im szkodzi niż długogodzinna praca lub "czuwanie".

Największa zaleta wyłączania komputera? Przy ponownym uruchomieniu po prostu staje się "bardziej świeży" - pamięć zostaje oczyszczona ze śmieci, dysk zostaje zwolniony, pliki tymczasowe mogą wreszcie wygasnąć. Podczas odłączenia komputera od zasilania wydłużamy też żywntność układów zasilania etc.

Obalamy technomity Obalamy technomity Fot. Robert Kędzierski

Ile mam kresek?

Kolejny mit to ocenianie szybkości mobilnego internetu po "ilości kresek" w ikonce zasięgu. Oczywiście, im więcej kresek tym bliżej jesteśmy nadajnika, tym lepszy sygnał. Może się jednak zdarzyć, że nawet pomimo pełnego zasięgu jakość naszego połączenia będzie kiepska. Nawet przy maksymalnym zasięgu na szybkość przesyłu danych ma np. liczba osób korzystających jednocześnie z nadajnika. Operatorzy komórkowi limitują możliwości stacji.

Więcej o: