Google Listonosz nie dba o twoją prywatność

Mocna reklama i poważne zarzuty, czy żart rozgoryczonych użytkowników?

Na łamach serwisu YouTube pojawiła się interesująca reklama, a w zasadzie antyreklama poczty Gmail. Zobaczymy w niej uśmiechniętego listonosza, niosącego torbę pełną listów mających symbolizować emaile. Ale cóż to? Listonosz ten, wcale nie jest przyjaznym człowiekiem roznoszącym urodzinowe kartki i inne wiadomości, na które czekamy.

Nie, to zły Gmail Man, który zagląda do każdego listu, sprawdza jak jest napisany i wyszukuje w nim słowa kluczowe. Jak sam tłumaczy, w zabawny sposób nawiązując do pytania o to, skąd się biorą dzieci, czasami, kiedy człowiek bardzo kocha swojego Gmaila, rodzi się reklama. Zresztą najlepiej samemu spojrzeć na ten klip i zobaczyć co jeszcze w nim pokazano.

(anty)reklama

Reklama ta ma pokazywać, co dzieje się kiedy nie korzystamy z Office 365 - pakietu biurowego Microsoftu oferowanego w chmurze. Warto więc od razu zastanowić się, czy amerykańska korporacja ma z nią cokolwiek wspólnego? Niestety, bez przeprowadzenia "internetowego śledztwa", ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Stawiane w niej zarzuty są jednak dość poważne.

Przede wszystkim wypominane jest to, że Google (Gmail) w żaden sposób nie dba o naszą prywatność. Dla niego liczyć ma  się zysk z reklamy (całkiem duży, o czym pisaliśmy niedawno ). Dla pieniędzy sprawdza więc wszystko, co napisaliśmy, próbując zainteresować nas reklamami dopasowanymi do naszych potrzeb. Nie przeoczy on nawet tematów, które są dla nas niewygodne, krępujące. Na nieszczęście dla siebie i dla nas, często robi to w taki sposób, że reklamy te i tak są bardzo źle dopasowane. Przy okazji, nasz uśmiechnięty Gmail Man twierdzi, że nikogo nie powinna obchodzić jego działalność. Chodzi przecież o biznes.

Czy jest to więc kolejna odsłona podjazdowej wojny między wielkimi korporacjami? Z jednej strony, może się wydawać, że reklama jest po prostu formą zemsty rozgoryczonych, byłych użytkowników Gmaila. Z drugiej, pamiętamy o tym, że niedawno wyszło na jaw, iż Facebook płacił za oczernianie Google . Wojna więc, czy żart? Najlepiej osądzić to samemu.

Aktualizacja: Wszystko wskazuje na to, że jest to jednak reklama stworzona na potrzeby Microsoftu. Jak donosi serwis CNET, klip reklamowy był pokazywany w trakcie dorocznej imprezy korporacji - Global Exchange. Wtórują mu inne witryny takie jak siostrzany ZDNet i TheNextWeb.

 
Więcej o: