Jak zarabia się na domenach internetowych

Sex.com - 13 milionów dolarów. Business.com - 7,5 miliona dolarów. Toys.com - 5,1 miliona dolarów. Za tyle pieniędzy sprzedano te popularne domeny internetowe. Handlując nimi, można zarobić na życie. W mniej lub bardziej etyczny sposób.

Zarabianie na domenach internetowych jest stosunkowo proste. Przynajmniej w teorii. Nie trzeba prowadzić wielkiej firmy i liczyć na to, że nasz produkt zainteresuje tysiące, a może miliony użytkowników. Wystarczy mądrze inwestować, nawet drobne kwoty, by stać się sieciowym biznesmenem. Komu nie podoba się taka kariera, ten może sprawdzić jak czuje się w roli internetowego anarchisty.

Pierwsze kroki

NASKNASK fot. nask.pl

Aby cokolwiek zarobić, musimy zarejestrować adres domeny internetowej. Zajmuje to jedynie kilka minut. Wystarczy skorzystać z usług jednej z wielu firm nazwanych rejestratorem domen (ich światową listę znaleźć można tutaj , choć nie ma na niej wszystkich polskich rejestratorów). Firma ta przekaże niezbędne informacje do administratora rejestru. W Polsce jest nim NASK, a na świecie firma InterNIC.

Jeśli wybrana przez nas nazwa jest dostępna, pozostanie już tylko przesłanie i potwierdzenie danych i wniesienie zazwyczaj drobnej opłaty. Po zrobieniu wszystkiego możemy myśleć o zarabianiu milionów (albo chociaż tysięcy) w internetowym biznesie.

Domaining

Najlepiej robić to jako inwestor domenowy. Ludzi zajmujących się w Polsce zawodowo domainingiem jest jeszcze niewielu. Ich działalnością polega - w uproszczeniu - na handlowaniu domenami internetowymi. Rządzą nią takie same zasady jak praktycznie każdym biznesem - musimy tanio kupić, a drogo sprzedać.

Duża część tego typu inwestycji, to inwestycje długoterminowe. Warto jednak podkreślić, że choć na zwrot gotówki (zarobek) być może będziemy musieli długo poczekać, to rzadko się zdarza, by mądrze zainwestowane pieniądze nie zarobiły na siebie.

Nabywać warto rzecz jasna dobrze rokujące domeny - takie, które w przyszłości sprzedamy za wielkie pieniądze. Cała sztuka polega jednak na prawidłowym wyborze. W kwestii ofert kupna/sprzedaży mamy naprawdę duże pole do manewru. Wystarczy spojrzeć na przykładową giełdę domen , by przekonać się, że niektóre z nazw sprzedawane są za kilka lub kilkanaście tysięcy złotych. Samych ofert na tej jednej giełdzie jest natomiast szesnaście tysięcy. Dobry inwestor wie, na czym zawiesić oko i w co inwestować.

NASK

Powinniśmy sobie jednak zdawać sprawę z tego, że zakupienie interesującej domeny może być zadaniem przekraczającym możliwości zwykłego człowieka. Tu do głosu dochodzą firmy specjalizujące się w przechwytywaniu domen. Za niewielką opłatą mogą one upolować interesujący nas "adres". Odpowiednie systemy zajmą się przechwyceniem i zarejestrowaniem dla nas wybranej domeny. Cały proces zajmie mniej niż sekundę. Gdybyśmy mieli robić to ręcznie, mogłoby się okazać, że właśnie zwolniona domena, już jest zajęta przez kogoś innego. Trzeba także podkreślić, że takie działanie jest w pełni legalne.

Mniejsze pieniądze możemy natomiast zarabiać na tak zwanym parkowaniu domen. Polega to na  umieszczaniu reklam - linków - na stronach, którymi się nie zajmujemy. Reklamy te są dopasowane tematycznie do profilu strony. Odwiedzający ją - nawet przypadkiem - internauci mogą zapewnić właścicielowi domeny zysk. Nie będzie on jednak zbyt duży. Na każdym kliknięciu w reklamę zarobimy zapewne od kilku do kilkudziesięciu groszy.

Inwestorowi domenowemu przyda się cierpliwość i wiedza zdobywana w ciągu kolejnych miesięcy zajmowania się domainingiem. Na handlowaniu domenami można - przy odrobinie szczęścia - dobrze zarobić. Co roku najważniejsze transakcje wyceniane są na dziesiątki tysięcy złotych, a nawet więcej niż milion. Wystarczy zresztą spojrzeć na listę polskich domen sprzedanych w tym roku. Trzy najdroższe to co.pl (ponad milion złotych), lista.pl (98 tys.) oraz oled.pl (30 tysięcy).

Dużo interesujących informacji na temat domaining i samych domen zdobyć możemy na forum di.pl . Swoją przygodę z tym internetowym biznesem warto zacząć od wpisania w przeglądarkę właśnie tego adresu.

Cybersquatting

Polować na domeny można także w mniej etyczny sposób. Cybersquatting to słowo wywodzące się od squattingu czyli zajmowania budynków bez zgody właściciela. W Sieci polega to na rejestrowaniu domen, których nazwę wykorzystuje jakaś znana firma lub marka, która jeszcze nie zarejestrowała danej domeny. Cybersquatter liczy na to, że odsprzeda ją za dużą kwotę.

W przypadku cybersquattingu zazwyczaj próbuje się rejestrować wiele domen najwyższego poziomu. Dla przykładu może to być gazeta.com, gazeta.org czy gazeta.net.

Tego typu działalność może się jednak zakończyć źle dla cybersquattera. Kwestie sporne zazwyczaj kończą się w sądzie (w Polsce Sąd Polubowny ds. Domen Internetowych).

Jednym z najgłośniejszych przypadków cybersquattingu w naszym kraju dotyczył łódzkiej firmy Microsoft. Udało się jej zgodnie z prawem zarejestrować domenę microsoft.pl, która następnie została wystawiona na sprzedaż. Sąd orzekł jednak, że prawo do niej ma amerykańska korporacja. Ostatecznie przekazano jej domenę, a lokalny biznes musiał zapłacić wysokie odszkodowanie.

NASK

Typosquatting (porywanie URL)

Inną formą zarabiana na domenach jest typosquatting. To działalność w pewnym sensie podobna do opisanej przed chwilą. Różni się tym, że rejestruje się "domeny z błędem". Są to te, które często można wpisać przypadkiem, poprzez popełnienie błędu w adresie. Dobrym przykładem są tu adresy gogole.pl, alegro.pl czy omet.pl.

Tego typu domen raczej nie kupuje się na chybił trafił. Zazwyczaj korzysta się natomiast z usługi DNT (Domain Name Tasting). Pozwala ona "przetestować" wybrany adres przez określony czas. Dzięki temu można się zorientować ilu internautów zagląda na stronę i obliczyć ewentualne zyski.

Właściciel domeny może zarabiać zarówno na reklamach jak i oferowanych przez siebie produktach. Być może internauta, który trafi na stronę przez przypadek, akurat zainteresuje się tym, co na niej jest. W przeciwieństwie do cybersquattingu, typosquatting jest działalnością w pełni legalną.

Widoki na przyszłość

Dla inwestorów domenowych nadchodzą bardzo dobre czasy. W połowie tego roku odbyło się spotkanie ICANN - Internetowej Korporacji ds. Nadawania Nazw i Numerów - która zapowiedziała wprowadzenie zupełnie nowych domen internetowych najwyższego poziomu . O swoje własne ubiegać będą mogły się chociażby korporacje czy miasta. Zainteresowanie domenami .canon i .hitachi już wyraziły japońskie korporacje. Mówi się także, iż o swoją własną ubiegać będzie się chociażby Nowy Jork.

Wkrótce może się więc okazać, że rekordowe transakcje opisane we wstępie do tego tekstu, były śmiesznie małe. Być może nadchodzi więc era zupełnie nowych form zarabiania na domenach. Będziemy śledzić wszystkie trendy.

Więcej o: