Choć mogłoby się wydawać, że jest inaczej, skoro opublikował za pośrednictwem Twittera i kilku blogów, używając różnych pseudonimów, około 8000 wiadomości w rodzaju "Zrób światu przysługę i idź się zabić. Miłego dnia".
Adresatka wpisów, przywódczyni grupy buddystów Alyce Zeoli, poczuła się prześladowana i dzięki pomocy FBI odnalazła ich autora, którym okazał się jej niegdysiejszy znajomy William Lawrence Cassidy. Po pierwszym procesie osadzono go w więzieniu w lutym, jednak skazany złożył apelację powołując się na pierwszą poprawkę do amerykańskiej konstytucji.
Sędzia Roger W. Titus przyznał mu rację.
Wpisy pana Cassidy może i spowodowały u pani Zeoli poważne skutki emocjonalne, jednak oskarżanie go z powództwa publicznego uderza bezpośrednio w zasady wolności słowa: anonimowość i wolność wypowiedzi w Internecie dotyczące kwestii religijnych.
Ponadto sąd orzekł, że za pośrednictwem Twittera nie może dojść do "stalkingu" (uporczywe nękanie, przemoc emocjonalna), ponieważ w odróżnieniu od np. telefonu ten sposób komunikacji może być łatwo ignorowany przez odbiorcę.
W wyniku przeprowadzonych przez Ministerstwo Sprawiedliwości badań stwierdzono, że problem stalkingu dotyka 10% Polaków. Tegoroczna nowelizacja kodeksu karnego przewiduje karę w przypadku nękania, które wzbudza poczucie zagrożenia, narusza prywatność lub prowadzi do targnięcia się na życie przez osobę poszkodowaną.
[Za: Venture Beat ]