Jednak zanim rozpoczęła się transmisja, aparat zaczął odbierać wiadomość nadaną alfabetem Morse'a. Najpierw było to jedno, powtarzające się słowo. Potem zmieniło się w żartobliwy wierszyk oskarżający Marconiego o oszukiwanie publiczności.
Transmisja została zhakowana - na prawie 100 lat przed hakerami. Kto i jak zakłócił pokaz w Royal Institution?
Nie byłoby to możliwe bez odkrycia Heinricha Hertza z 1887 roku, który dowiódł istnienia fal elektromagnetycznych posługując się zbudowanym przez siebie oscylatorem elektrycznym. Udało mu się wywołać iskrę przeskakującą między dwiema elektrodami, a fala elektromagnetyczna z tego zjawiska wywołała identyczną między innymi dwiema elektrodami. Marconi był jednym z pierwszych, który nie tylko dowiódł, ale i opatentował wykorzystanie tego rozwiązania do przesyłania wiadomości w alfabecie Morse'a. Oprócz niego podobne eksperymenty robili m.in. Nikola Tesla i Aleksander Popow. Tak narodził się telegraf, a wynalazca wciąż eksperymentował ze zwiększaniem zasięgu na jaki dało się wysłać komunikat. Twierdził też, że transmisja między dwoma telegrafami jest prywatna - wiadomość od jednego urządzenia może odebrać tylko drugie, analogicznie nastrojone.
Guglielmo Marconi fot. Wikipedia ?domena publiczna)
Na chwilę przed tym jak Fleming miał odebrać wiadomość od Marconiego w teatrze dało słyszeć się rytmiczne tykanie, rozchodzące się od mosiężnej lampy zamontowanej w projektorze do slajdów dla przemawiających. Arthur Blok, asystent Fleminga, rozpoznał w tym prawie że przypadkowym hałasie wiadomość w alfabecie Morse'a. Ktoś wysyłał bezprzewodowe impulsy do teatru, na tyle silne, że zakłócały elektryczne lampy z projektora. Blok w głowie rozszyfrował komunikat - było to jedno słowo: "Rats" (ang. "szczury", ale też wykrzyknik "bzdury!") . Pojawił się wierszyk, o młodym mężczyźnie z Włoch, który oszukiwał i drwił z publiczności oraz mocniejsze epitety. Wszystko urwało się zanim Marconi zaczął nadawać. Prezentacja odbyła się zgodnie z planem, ale wynalazca został skompromitowany - jego zapewnienia, że transmisje są bezpieczne okazały się kłamstwem.
Marconi nie odpowiedział publicznie na zarzuty. Zrobił to jego asystent, Fleming, który napisał lost do "The Times", określając wydarzenie jako "naukowe chuligaństwo" i "obrazę powagi Royal Institution". Długo nie czekał na odpowiedź. Cztery dni później do ataku na łamach gazety przyznał się John Nevil Maskelyne, 39-letni Brytyjczyk, magik, hobbystycznie zainteresowany przesyłaniem informacji na odległość. Sam pracował nad przesyłaniem iskry elektrycznej, by móc odpalać proch na odległość, a w 1900 roku udało mu się przesłać wiadomość między stacją nadawczą a balonem oddalonym o 16 kilometrów. Jednak jego ambicje zostały udaremnione przez patenty Marconiego. Postanowił zostać sławny w inny sposób.
Głównymi zagrożonymi przez wynalazek Marconiego były firmy oferujące telegraf przewodowy - poczyniły one duże inwestycje, by zbudować sieć telegraficzną na ziemi i morzu, którą układały specjalne statki. Maskelyne został zatrudniony przez Eastern Telegraph Company jako szpieg przemysłowy.
Magik zbudował 50-metrowy maszt na brzegu morza, niedaleko Porthcurno, skąd w 1902 roku za pomocą 8-metrowej anteny udało mu się przechwycić wiadomości jakie Marconi przesyłał do pływających w pobliżu statków. Tymczasem Włoch opatentował technologię strojenia nadajników tak, by nadawały na konkretnej długości fal, co pozwalałoby na przeprowadzanie prywatnych transmisji.
Ustaliwszy, że nie jest to prawda, Maskelyne mógł przygotować się do prezentacji w Royal Institution - w położonym niedaleko mieszkaniu swojego ojca przygotował niewielki nadajnik. Gdyby zaczął nieco później, wiadomości nadawane za jego pomocą do teatru mogłyby z łatwością być wzięte za te, które miał wysłać Marconi. Również, gdyby nałożyły się na nie, zrujnowałyby pokaz. Nadane wcześniej tylko zwróciły uwagę na niedoskonałość technologii, a jedyne co zostało naruszone, to ego Marconiego i Fleminga. Ten drugi jeszcze przez kilka tygodni pomstował na ten wybryk na łamach gazet. Maskelyne odpowiadał spokojnie, że on tylko nadużył istniejącej już luki i sugerował skupić się na faktach.
Trudno nie zauważyć podobieństwa działań i motywów Maskelyne'a do dzisiejszych hakerów, z których wielu także pomaga znajdować krytyczne błędy i dziury w systemach obronnych i programach.
[ New Scientist ]