Nie zastąpi go także "całuśna świnka" o nazwie Kissenger... Mimo insynuacji producenta. W trakcie rozmowy, na przykład, na czacie jedno z kochanków może pocałować świnkę w ryj, aby niemal natychmiast sparowany z nią inny prosiak, nawet tysiące kilometrów dalej zaczął wibrować, zachęcając do oddania czułości. Pomysł odważny i oryginalny. Do tej pory rozmówcy mogli wysłać sobie całusa "w powietrze". Prosiaki miały tę czynność "ufizycznić".
Kissenger fot. YouTube
Myśląc jednak o samej koncepcji całowania prosiaka w ryj, aby tym samym mogła odpowiedzieć partnerka oddalona o dwa albo nawet o kilka tysięcy kilometrów, odnoszę jednak dziwne wrażenie, że jest to:
a) kompletnie niepotrzebne
b) niehigieniczne
c) dziwaczne
No i w czym gumowa świnia lepsza jest od popularnego pocałunku w powietrze? Ani to rzeczywisty symulator ust, ani też prawdziwe wargi nie wibrują (w każdym razie - nie tak, żeby dało się to zaobserwować gołym okiem) domagając się oddania pocałunku.
To chyba jeden z najbardziej kuriozalnych gadżetów, które postanowiono wyprodukować. Absolutne - niechcętego. Jeśli jednak ktoś jest innego zdania, świnie mają być dostępne w dwóch kolorach... kiedy tylko wejdą do sprzedaży.