Po prostu patrzysz na to, co cię interesuje. Tylko tyle i aż tyle. Prezentacja firmy Tobii pokazuje, że system śledzenia oczu może być niewiarygodnie precyzyjny i skuteczny . Na początek klasyczny automaty do gry. No prawie klasyczny, bo brakuje ma jakichkolwiek kontrolerów - żadnego joysticka, brak przycisków. Wystarczy stanąć przed ekranem i już po chwili zaczyna się szybka kalibracja. Jedyne co musimy zrobić to wodzić wzrokiem za punktem na ekranie. Proces zajmuje może 30 sekund, a potem zaczyna się zabawa. Prosta sprawa - trzeba ocalić świat. Po środku widać Ziemię, a dookoła przelatują asteroidy. By je zniszczyć, trzeba popatrzeć przez moment na każdy. Strzela promień i bum! - czas niszczyć kolejną skałę. Niesamowite jest to, że na normalnym ekranie monitora system rozróżnia dokładnie na którą asteroidę patrzymy. Nawet jeśli dwie przelatują tuż koło siebie, to promieniem trafiona zostaje ta, którą obserwowaliśmy. W dodatku całość jest bardzo szybka - trudno zauważyć opóźnienie między przeniesieniem wzroku, a strzałem.
Tuż obok widać poważniejsze zastosowania systemu Tobii. Znowu moment na kalibrację i już można działać. Mamy więc wybór wzrokiem kolejnych slajdów prezentacji, rejestrowanie ścieżki, jaką nasz wzrok pokonuje śledząc zdjęcie czy możliwość powiększenia tego elementu schematu komputera, na który akurat patrzymy.
To oczywiście tylko wybrane zastosowania systemu Tobii. Łatwo można wyobrazić sobie jak może on pomóc ludziom sparaliżowanym bądź cierpiącym na choroby uniemożliwiające precyzyjne sterowanie myszką czy posługiwanie się klawiaturą. Dalej - pomoc kierowcom w orientowaniu się na drodze czy inżynierom pracującym nad złożonymi urządzeniami.
No i gry! Aż się prosi, by technologię Tobii kupił Microsoft i włączył do Kinecta 2.0. Czego sobie i wszystkim zainteresowanym życzymy.