"Komentarze w internecie się nie sprawdziły"

Anonimowość i chamstwo kontra wolność wypowiedzi. Komentarze w internecie to grząski grunt. A gdyby tak większości użytkowników wyłączyć możliwość komentowania?

Taki pomysł ma Nick Denton, założyciel spółki Gawker Media, do której należy sporo popularnych serwisów technologicznych, między innymi Gizmodo czy Lifehacker. Serwis CNN przytacza jego wypowiedź z konferencji SXSW:

Pomysł iż [w komentarzach - przyp. red.] uchwycona zostanie inteligencja czytelnictwa to jakiś żart.

Denton tłumaczył, że poziom komentarzy na należących do niego serwisach spadł do takiego poziomu, że już wcale nie zachęca do dyskusji. Mówił, że poziom dyskusji który można osiągnąć na małych blogach ma się nijak do rozmów toczonych na dużych portalach. I trudno odmówić mu racji. Jakie są jednak rozwiązania takiej sytuacji? Czy w ogóle jest jakiekolwiek rozwiązanie?

Denton nie ma sprawdzonej recepty. Wśród możliwych rozwiązań są:

- wprowadzenie konieczności komentowania pod prawdziwym nazwiskiem,

- moderacja społeczności (sami użytkownicy forum mogą "plusować" lub "minusować" komentarze innych)

- premoderacja (każdy komentarz musi być przeczytany i zatwierdzony przez administratora, aby pojawił się na stronie).

Każde z nich zostało już wcześniej sprawdzone i ma swoje wady. Konieczność komentowania pod nazwiskiem (na przykład przez logowanie się Facebookiem) to ograniczenie dla wolności i anonimowości, które przecież od początku z internetem są utożsamiane. Moderacja społeczności ma sens. O ile temat nie jest kontrowersyjny - wówczas często się zdarza, że każda opinia idąca "pod prąd" (niezależnie od jej jakości) automatycznie jest dyskredytowana przez większość. A premoderacja? Jest droga, zajmuje bardzo dużo czasu, jest też niewygodna z punktu widzenia użytkownika. Co więc pozostaje?

Denton zapowiada, że na swoich serwisach ma zamiar dać możliwość komentowania jedynie wybranej grupie osób.

Czy to rozwiąże problem agresywnych lub mało merytorycznych komentarzy? Na krótką metę może tak. Ale powstają pytania takie jak: kto i na jakiej podstawie będzie wybierał komentujących? Dlaczego odebrano głos także tym, którzy nie byli chamscy? Co z nowymi czytelnikami, którzy jeszcze nawet nie mieli możliwości niczego skomentować?

Co sądzicie o pomyśle Dentona - ma to sens?

Więcej o: