Samojeżdżący samochód Google był w takim szoku, że aż przystanął

Google nieczęsto ujawnia tajemnice swojego zespołu do spraw specjalnych - Google X. Ale tym razem sam Astro Teller, głównodowodzący projektu, zdradził szczegóły dotyczące samojeżdżących samochodów, Google Glass i projektu Loon.

W ramach Google opracowywane są technologie innowacyjne i ryzykowne. To tam powstały projekty takie jak:

- Google Glass

- samojeżdżące samochody

- balony rozsiewające internet

- drony same dostarczające produkty w określone miejsce.

Ponieważ te rozwiązania powstają od zera w laboratoriach Google, zespół napotyka czasem na niecodzienne problemy. W większości przypadków nie dowiadujemy się, jak przebiega proces testowania takich produktów. Tym razem jednak jest inaczej. Podczas tegorocznej konferencji Google I/O szef zespołu Google X, dr Astro Teller, opowiedział słuchaczom, z jakimi wyzwaniami muszą się mierzyć.

1. Projekt Loon - dlaczego balony przeciekały?

Schemat komunikacji balonów Google z ZiemiąSchemat komunikacji balonów Google z Ziemią Fot. Google Fot. Google

Projekt Loon to specjalne balony, które dostarczą w określone miejsca internet działający z prędkością 3G lub większą. Balony te mają działać ze stratosfery, znacznie powyżej korytarzy powietrznych wykorzystywanych przez samoloty, na wysokości ok. 18-20 km. Pierwszym problemem było więc nauczenie obiektów, jak swobodnie się przemieszczać zgodnie z ruchem prądów powietrznych. To było w miarę proste dla inżynierów przywykłych do opracowywania skomplikowanych algorytmów. Gdy balony zostały już wysłane w stratosferę okazało się jednak, że cała konstrukcja była nieszczelna i przeciekała. Do rozwiązania zagadki został zatrudniony tzw. "leak squad", czyli ekipa poszukująca źródeł przecieku. Zaczęli oni badać prezerwatywy i osłonki na kiełbasy, żeby dokładnie przestudiować materiały, które nie powinny pękać ani przeciekać. Po jakimś czasie, dużo bogatszy w wiedzę leak squad stwierdził, że same balony nie są niczemu winne. Trzeba było szukać innego rozwiązania.

Balony są wielkości domu - mówił Astro Teller - składaliśmy je wszystkie ręcznie. I w pewnym momencie zadaliśmy sobie pytanie - a może jeśli przestaniemy po nich deptać, to przestaną przeciekać?

I wiecie co? Zadziałało. Teraz balony wysyłane w powietrze działają do sześciu miesięcy.

2. Google Glass - dlaczego się nie powiodło?

Futurystyczne okulary Google to produkt, którego chyba nie trzeba przedstawiać. Od samego początku budziły wiele kontrowersji, aż w końcu w styczniu tego roku Google postanowił projekt chwilowo zawiesić . Szef Google X twierdzi, że dobrze się stało, że Glassy zostały wypuszczone na rynek. Ale po drodze popełniono kilka błędów w komunikacji. Jakich? Zdaniem Astro Tellera przede wszystkim wysyłane były sygnały, że to skończony produkt, między innymi dlatego, że zostały użyte podczas pokazu mody.

Cóż - nie sposób zaprzeczyć, że okulary Google nie były dobrze odbierane. Nie powinniśmy jednak spisywać ich całkiem na straty. Jak zapewnia szef laboratorium, Google Glass mają jeszcze powrócić.

3. Samojeżdżące samochody - ludzie okazują się najsłabszym ogniwem

Właśnie ten samochód Google wyrusza na publiczne drogi tego lataWłaśnie ten samochód Google wyrusza na publiczne drogi tego lata Fot. Google Fot. Google

Firma pracuje nad tymi pojazdami ok. 6 lat. 2,5 roku temu projekt był na tyle zaawansowany, że niektórzy pracownicy Google otrzymali samojeżdżące samochody do testów. Mieli nimi jeździć do pracy, a samojezdne funkcje pojazdu sprawdzać na autostradzie.

Samochody się sprawdziły. Ludzie nie - mówił Astro Teller.

Był to model wyposażony w kierownicę, którą ludzie przejmowali przy byle okazji. W ten sposób powstała idea stworzenia samochodu bez kierownicy. Tak powstał drugi, mniejszy model (na zdjęciu powyżej). Pojazdy każdego tygodnia przemierzają do 10 tysięcy kilometrów drogami Mountain View. Samochodzik ma wbudowane ograniczenie prędkości - może jechać maksymalnie ok. 40 km/h.

Nauczenie pojazdu przepisów ruchu drogowego okazało się proste. Ale jak wiadomo, na drogach nie wszyscy poruszają się zgodnie z kodeksem. Dlatego Google stworzył cały zespół, którego jedynym zadaniem jest... przeszkadzanie samojeżdżącym samochodom. Ludzie wyskakują na ulicę tuż przed maską, rzucają w pojazd piłkami, itd. Pewnego razu pracownicy Google przyprowadzili swoje dzieci, które bawiły się obok zaparkowanego samochodu. Po co? Żeby komputer mógł nauczyć się ich mechanizmów poruszania.

Samochody Google przejechały w sumie ok. 2,7 mln kilometrów, w tym czasie miały 11 wypadków (wszystkie spowodowane przez ludzi), ale i tak nie nauczyły się jeszcze wszystkiego.

- Pewnego razu testowaliśmy nasz samochód na ulicach. To było jakieś wzgórze, gdy zza niego wyjechaliśmy, zobaczyliśmy kobietę na wózku inwalidzkim, która na środku drogi miotłą przeganiała kaczkę. Samochód był w takim szoku, że aż przystanął - opowiadał Astro Teller.

I nic dziwnego. Nawet człowiek nie spodziewałby się takiego widoku na środku ulicy, a co dopiero komputer. Być może samojeżdżące samochody staną się kiedyś naszą rzeczywistością. Ale idę o zakład, że ludzka natura prędko się nie zmieni i że autonomiczne pojazdy będą przez nas dalej co jakiś czas zaskakiwane.

Więcej o: