Gdyby ktoś sądził, że w technologiach lotów kosmicznych panuje zastój, to powinien zwrócić uwagę na najnowszą inwestycję BAE Systems - światowego giganta w dziedzinie techniki wojskowej i lotniczej. Za ponad 30 milionów euro firma wykupiła 20 procent udziałów w Reaction Engines. To brytyjska spółka zajmująca się między innymi budową silnika rakietowego SABRE. To połączenie napędu odrzutowego z rakietowym a samolot Skylon wykorzystujący SABRE będzie w stanie wystartować z normalnego lotniska i dolecieć na niską orbitę okołoziemską. W trakcie lotu, przy prędkości około Mach 5, SABRE przełącza tryb pracy rozpędzając pojazd do prędkości orbitalnej.
Samolot Skylon z otwartą ładownią na orbicie Fot. arronlee33/YouTube Fot. arronlee33/YouTube
Silnik SABRE eliminuje więc konieczność stosowanie potężnych rakiet nośnych, które wynosiły na orbitę wahadłowce. Sam Skylon ma być bezzałogowy, choć w ładowni może transportować zarówno satelity, jak i kapsuły przewożące ludzi. Pozwoliłoby to na dostarczanie astronautów do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej krążącej nad Ziemią na wysokości około 400 km.
Maszyna napędzana będzie tlenem i wodorem. W początkowej fazie lotu silnik wykorzystuje przepływ powietrza, później przełącza się w tryb rakietowego spalania paliwa.
Fot. Reaction Engines
Takie rozwiązanie może sprawić, że uda się zrealizować to, co obiecywały wahadłowce. Na etapie projektu zakładano, że pozwolą latać tanio i często w kosmos wynosząc kolejne obiekty co kilka dni. W rzeczywistości okazały się drogimi i mało wydajnymi, a przede wszystkim bardzo awaryjnymi maszynami.