Nikt nie lubi nachalnej reklamy. Niestety specjaliści zajmujący się tą branżą wiedzą, że czasami nie ma innego wyjścia jak użytkownika zirytować, zbudować przekaz w taki sposób, by niemal zmusić go do reakcji.
Większość internautów takie reklamy denerwują. A Google blokuje je na potęgę. Z raportu opublikowanego przez firmę wynika, że w minionym roku zablokowano 780 milionów złych reklam. Głównie podróbek, leków, środków odchudzających i naprawiających komputery aplikacji.
Niestety walka z tego typu reklamami przypomina walkę z wiatrakami - rok wcześniej Google zablokował ok. 500mln reklam. Skoro zatem branża "złośliwych reklam" rozwija się w takim tempie -ok. 50% - co czeka nas za kilka lat?
Niestety mogą nas czekać spore zmiany, bo wraz z wzrostem emisji złośliwych reklam coraz popularniejszy staje się jedyny środek obrony, jacy użytkownicy znają: aplikacje AdBlock. Niestety ich używanie to wylewanie dziecka z kąpielą, bo blokowani są wszyscy: i ci, którzy reklamują podrabiany lek czy smartfon, i producenci samochodów czy suplementów diety.
Właściciele portali, które z reklam żyje, a także Google, będą więc próbować znaleźć nowe sposoby na dotarcie z reklamą do odbiorcy. Tak długo, jak działa model opierający się na braku pobierania opłat tak długo to jedyne wyjście, by zapewnić sobie możliwość funkcjonowania.
Moim zdaniem producenci podrabianych leków i perfum podcinają gałąź na której siedzi cała branża nowych mediów. Reklam będzie zatem więcej, będą bardziej wyrafinowane i dopasowane do odbiorcy. Po to, by jak najmniej irytować. Niestety ci, którzy stoją za złośliwymi reklamami też nie odpuszczą, bo udaje im się zarabiać. I to coraz więcej...