Artystka używa resztek farb, jakie akurat danego dnia uda się jej zdobyć, zaś kształt dachu narzuca pracy formę, dlatego też jej dzieła są raczej recyklingiem przestrzeni i nie aspirują do miana wysokiej sztuki. Nie jestem krytykiem i nie znam się na współczesnym malarstwie, ale podoba mi się zarówno pomysł, jak i wykonanie oraz bezpretensjonalne podejście autorki, która nie próbuje się przy okazji kreować na wizjonera, a tylko szczerze przyznaje, że po prostu lubi ze ścinków i śmieci tworzyć coś nowego.
Poniżej galeria zdjęć prac z tego cyklu, chociaż są one w większości robione z poziomu ziemi. Na obfotografowanie ich przez szpiegowskie macki Google musimy jeszcze trochę poczekać.
[via Inhabitat ]
Tomasz Andruszkiewicz