Viacom i Google procesują się od trzech lat - koncern rozrywkowy domaga się od operatora serwisu Youtube.com miliarda USD odszkodowania za straty poniesione w wyniku nielegalnego publikowania na stronie m.in. filmów i teledysków.
Przedstawione właśnie przez Viacom nowe dokumenty mają świadczyć m.in. o tym, że Google od początku (tzn. od przejęcia w październiku 2006 r. Youtube.com) w pełni świadomie zarabiał na tym, że użytkownicy publikowali w serwisie pirackie treści .
Wśród dokumentów znalazł się też fragment prezentacji przygotowanej przez pracowników Google - wynika z niego, że firma zamierzała wykorzystywać zagrożenie piractwem do zastraszania dostawców multimediów i zmuszania ich do podpisywania umów licencyjnych na dostawę treści. Podczas negocjacji przedstawiciele Google mieli sugerować pracownikom koncernów filmowych i muzycznych, że jeśli nie wprowadzą swoich treści do Youtube.com (co dałoby im udział w zyskach z ich dystrybucji), to nie zarobią na nich wcale - bo owe materiały tak czy owak pojawią się online (tyle, że wtedy ich właściciele nie będą mieli na to żadnego wpływu).
Warto wspomnieć, że owa prezentacja powstała jeszcze przed przejęciem Youtube.com przez Google'a - omawiano w niej m.in. potencjalne strategie biznesowe, które koncern mógłby wykorzystać po kupieniu serwisu wideo.
Dodajmy, że już wcześniej pracownicy Viacom oskarżyli Google m.in. o to, że koncern nie blokował możliwości wprowadzania do Youtube.com pirackich treści , mimo iż miał taką możliwość. Przedstawiciele Google na razie nie komentują powyższych zarzutów - rzecznik firmy ograniczył się jedynie do stwierdzenia, że Viacom tak naprawdę nie przedstawił żadnych nowych, istotnych informacji.
Więcej informajci o sporze Google vs Viacom znaleźć można w serwisie The Inquirer .
Daniel Cieślak