Jeszcze rok temu rok temu ugrupowanie święciło tryumfy - po kontrowersyjnym wyroku sądu w sprawie serwisu The Pirate Bay Szwedzi manifestowali swoje poparcie dla piratów, wstępując masowo do Piratpartiet. Problem w tym, że aby pozostać członkiem partii, po 12 miesiącach członkostwo należy odnowić - okazuje się, że na to wiele osób nie ma już ochoty. Dlatego też w ostatnich tygodniach liczba zarejestrowanych "piratów" gwałtownie topnieje.
Serwis TheLocal.se przypomina , że w maju 2009 r. szeregi Szwedzkiej Partii Piratów liczyły ok. 50 tys. osób. Teraz jest znacznie gorzej - Christian Engström, europarlamentarzysta z ramienia Piratpartiet spodziewa się, że w najbliższych dniach liczba ta spadnie do najwyżej 30 tys. osób . Wygląda na to, że w wielu przypadkach wstąpienie do ugrupowania było impulsem i Szwedzi nie mają ochoty kontynuować działalności "piracko-politycznej" (problemem nie jest z pewnością kwestia opłat - członkowie Partii Piratów nie muszą opłacać składek).
Dodajmy, że to właśnie ubiegłoroczne zamieszanie medialne wokół The Pirate Bay spowodowało gwałtowne, acz krótkotrwałe zwiększenie poparcia dla Piratpartiet (do tego stopnia, że ugrupowanie zdołało wprowadzić dwie osoby do Parlamentu Europejskiego ). Później jednak popularność partii mocno spadła - wedle najnowszych danych, popiera ją zaledwie 1,6% Szwedów.
Daniel Cieślak