Wakacje, urlopy, wyjazdy - aparaty cyfrowe w ruch. W czasie, gdy część zdjęć z letnich wyjazdów wcześniej czy później i tak jest publikowana na Naszej Klasie, Facebooku czy innym serwisie warto mieć w pamięci, że zdjęcia można edytować przecież także online.
W Sieci jest mnóstwo serwisów, które pozwalają na delikatny retusz fotografii , nie wszystkie jednak poprawnie spełniają swoje zadanie. W większości niestety dzielą się one na serwisy bardzo dobre i bardzo "takie sobie" .
Zakładam, że wakacyjna edycja nie musi być perfekcyjna, więc podczas dokonywania wyboru skupiałam się na najczęstszych problemach ze zdjęciami - eliminacji "czerwonych oczu", wyostrzaniu, dostosowywaniu kolorów. Serwisy oceniam w szkolnej skali 1-6 .
Zdjęcie po edycji - ostrość i kolory Fot. PicMagic
PicMagic jest intuicyjny i prosty w obsłudze. Posiada dość ograniczoną ilość opcji edycji , choć moim zdaniem jest to plus - nie trzeba przedzierać się wśród niepotrzebnych funkcji.
Plusy - łatwy w obsłudze i szybki. Bardzo dobrze radzi sobie z dopasowywaniem balansu barw.
Minusy - redukcja czerwonych oczu pozostawia pewien niedosyt - w zależności od koloru i oprawy oczu rezultatem może być efekt podbitego oka. Serwis nie nada się także dla tych osób, które chcą wprowadzić "efekty specjalne", jest ich tam bowiem jak na lekarstwo.
Picnik - zdjęcie po edycji Fot. Picnik
Picnik to jeden z bardziej przyjaznych użytkownikowi i prostych w obsłudze serwisów do edycji zdjęć. Nie tak dawno temu ogłoszono, że został on zakupiony przez Google , ale koncern jak na razie nie wprowadził do niego żadnych zmian.
Plusy - łatwy w obsłudze, czytelny. Usuwanie efektu czerwonych oczu rozdzielono na osoby i zwierzęta.
Minusy - redukcja czerwonych oczu polega na zrobieniu plamy w miejscu źrenicy. Sporo podstawowych opcji edycji, bez zbędnego zaśmiecania "upiększaczami".
Free Online Photo Editor - redukcja czerwonych oczu: przed i po Fot. Free Online Photo Editor
Free online photo editor to moim zdaniem najlepsze narzędzie do usuwania czerwonych oczu . Efekt jest najbardziej naturalny ze wszystkich sprawdzanych przeze mnie serwisów; nie polega na zwykłym zaczernieniu źrenicy, lecz dostosowuje jej kolor do (prawie) naturalnego.
Plusy - redukcja czerwonych oczu.
Minusy - mało opcji faktycznej edycji, większość to "upiększacze", w rodzaju dodawania efektów (mgła, migoczący tekst, marmurowa ramka).
Lunapic oferuje wiele opcji edycji zdjęć, jak również ich importu i eksportu do Facebooka, MySpace, Picasy, itd. Serwis ma bardzo dużo funkcji , które można podzielić na trzy kategorie: przydatne, zabawne, całkowicie nieprzydatne. Tych ostatnich jest niestety dość sporo, ale rekompensowane jest to przez dwie poprzednie kategorie. W Lunapic można na przykład "zobamizować" swoje zdjęcie , czyli zmodyfikować je tak, by przypominało jeden z plakatów wyborczych Obamy.
Lunapic - opcja "Obamize" Fot. Lunapic
Plusy - ładowanie zdjęć jest szybkie, po dokonaniu zmian pod fotografią wyświetlana jest ich historia. Bardzo dużo opcji edycji i "upiększania". Redukcję czerwonych oczu muszę umieścić po stronie plusów, chociaż efekt dokonywany jest przez "wyszarzenie" zaznaczonego obszaru.
Minusy - nie jest edytorem zdjęć z prawdziwego zdarzenia. Ostrość zdjęć można poprawić (przykłady w galerii ), ale już dokonanie tego samego z dostosowaniem natężenia kolorów nie jest takie proste.
Photoshop jest jednak niezastąpiony. Oczywiście za pośrednictwem wersji sieciowej nie osiągniemy tych efektów, co przy wersji desktopowej, ale moim zdaniem wyniki odbróbki nim są najlepsze.
Zdjęcie po edycji w Photoshopie online Fot. Photoshop
Plusy - najlepsze dostosowywanie zdjęć do naturalnego wyglądu .Minimalizm - inne serwisy mogą mieć więcej opcji takich jak dodawanie animacji, dymków czy ramek, za to Photoshop dysponuje tylko tymi, które faktycznie mogą się przydać do edycji.
Minusy - dyskusyjne usuwanie efektu czerwonych oczu. Na testowanym przeze mnie zdjęciu po wybraniu tej opcji w miejsce źrenicy pojawia się czarna plama. Muszę przyznać, że nie do końca o taki efekt mi chodziło. Ładowanie zdjęć zajmuje nieco czasu, ale ostateczny efekt wart jest zachodu.
Joanna Sosnowska