Estetycznie, mysz naprawdę olśniewa . Jest przyjemnie wyważona do przodu, dzięki czemu daje się łatwo kontrolować. Natomiast gumowe wykończenie tylnej części daje pewność chwytu i miłe uczucie wygody. Powierzchnia jest jednak dość płaska, więc w dłuższej perspektywie czasu użytkownicy, zwykle wspierający środek dłoni na gryzoniu, mogą zatęsknić za lepszym wyprofilowaniem jej wierzchu. Ci, którzy z reguły operują myszą samymi opuszkami palców, trzymając nadgarstek na podłożu, nie powinni mieć takich problemów. Za konstrukcję, dającą dodatkowo wrażenie solidności, korzystając z 1 września - przyznajemy piątkę z małym minusem.
Nowa mysz nie potrzebuje żadnych kabli. Działa bezprzewodowo za pośrednictwem fal radiowych o częstotliwości 2,4 GHz. Jest to rozwiązanie z pewnością gorsze, bo mniej uniwersalne, niż zastosowanie Bluetootha. Przede wszystkim wymaga wetknięcia do komputera nano-odbiornika współdziałającego z myszą. Jak twierdzą przedstawiciele Microsoftu w Polsce, pozostanie przy technologii radiowej pozwala zaoszczędzić sporo energii zgromadzonej w dwóch paluszkach AAA, wymaganych do uruchomienia myszy . Po drugie, w przypadku, gdy odbiornik gdzieś się zapodzieje mysz staje się bezużyteczna.
Arc Touch skanuje powierzchnię za pomocą niebieskiej diody, bedącej elementem technologii BlueTrack , która podobno sprawdza się lepiej niż standardowe sensory laserowe. Microsoft zapewnia, że mysz z powodzeniem zadziała na powierzchniach, o których jej technologiczni poprzednicy mogli tylko pomarzyć - kolano, kot, ziemia i inne. Wyjątkiem jest tu idealne lustro oraz równie doskonała tafla szkła. Na nich pojedzie podobno wyłącznie mysz kulkowa. Swoją nazwę jednak zawdzięcza dotykowemu interfejsowi. W miejscu standardowej rolki w Arc Touch znajdziemy tak zwany "gładzik" , rozpoznający kilka zdefiniowanych gestów.
Dużą zaletą poprzedniej wersji była niezwykle szczupła konstrukcja , którą można było dodatkowo złożyć, aby zajmowała jeszcze mniej miejsca. Nowy Arc także udostępnia taką możliwość, choć w nieco inny sposób. Myszki nie składa się do jej wnętrza, ale rozprostowuje. Po usłyszeniu charakterystycznego kliknięcia gryzoń jest gotowy do włożenia do kieszeni lub wrzucenia do torby. Ów dźwięk oznacza także, że mysz została wyłączona. Aby móc ponownie z niej skorzystać wystarczy ją ponownie złamać. Mysz automatycznie się włącza. Nic prostszego.
Tu jednak upatrujemy pierwszej wady myszy - kąta zakrzywienia łuku nie da się regulować . Mysz jest albo złamana (włączona), albo rozprostowana (wyłączona). Żadnych form pośrednich nie przewidziano. Mimo iż wydawałoby się to naturalnym rozwiązaniem. Wręcz oczywistym.
Kolejna cecha, która wzbudziła naszą wątpliwość. Mysz, najprawdopodobniej ze względu na swoje niewielkie rozmiary po prostu nie posiada żadnego schowka, w który można by nano-odbiornik wetknąć na czas podróży . Na spodzie myszy natomiast znajduje się namagnesowane miejsce, do którego wtyczkę można "przykleić" . Wygląda dobrze i z pewnością przypadkowo nie odpadnie. Takie rozwiązanie jednak wcale nas nie przekonuje. Wydaje się że magnes nie uniemożliwia zgubienia odbiornika a tylko w pewnym stopniu je minimalizuje. Taką ewentualnością jesteśmy średnio zainteresowani. Zwłaszcza, mając w pamięci fakt iż jest to mysz radiowa, a więc bez odbiornika jest praktycznie bezużyteczna. Przynajmniej do momentu otrzymania nowego.
No, ale dzięki magnesowi będzie można przynajmniej przyczepić mysz do lodówki. Na pewno zaoszczędzi to godzin spędzonych na poszukiwaniu gryzonia pod stertą papierów.
Microsoft Arc Touch Mouse wydaje się być odpowiedzią na Magic Mouse firmy Apple. Dzięki oryginalnemu kształtowi i dotykowej funkcjonalności z pewnością zaskarbi sobie wielu fanów wśród milionów obsługujących Okna. Być może nawet będzie to dobra okazja rozreklamowania autorskiej technologii Microsoftu - BlueTrack, która mimo relatywnie długiej obecności na polskim rynku nadal mało komu cokolwiek mówi. Mała szansa jednak, żeby Arc Touch rzeczywiście zagroziła magicznemu gryzoniowi Apple'a .
Microsoft Arc Touch Mouse ma wejść do sprzedaży detalicznej w okolicach października, w sugerowanej cenie 249 złotych.
Łukasz Cichy