Firma Strategy Analytics przeprowadziła badania w sześciu europejskich krajach, sprawdzając jak kształtują się średnie przychody operatorów komórkowych na użytkownika (jest to tzw. wskaźnik ARPU - average revenue per user). Serwis Cellular News przytacza jego wyniki które wykazały, że w porównaniu do poprzednich lat o 25 proc. wzrosła ilość transmisji danych za pośrednictwem telefonów komórkowych, a ilość połączeń głosowych spadła (o 23 do nawet 60 proc.). Badanie przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Niemczech i Francji. Czy taki sam trend zauważyć można w Polsce?
Można. Skontaktowałam się z przedstawicielami naszych polskich operatorów, zadając im pytanie o średni przychód na użytkownika. Niestety, nie uzyskaliśmy odpowiedzi od Orange i Playa . Jeśli przerwą milczenie, z pewnością zaktualizujemy notkę także o ich wypowiedzi. Okazuje się, że wskaźnik ARPU nieco spada. Rzeczniczka prasowa Plusa, Katarzyna Meller, odpowiedziała nam, że
W przypadku ARPU trudno mówić o stratach. Obserwujemy co prawda jego redukcję, ale wynika on w głównej mierze z polityki regulacyjnej UKE. W latach 2007-2009 miała miejsce silna ingerencja i obniżanie decyzjami regulatora (UKE) stawek międzyoperatorskich za połączenia głosowe, co siłą rzeczy powodowało spadek przychodów z tych połączeń.
Konrad Mróz z Ery dodaje, że ceny połączeń głosowych nie mogą wciąż spadać, musi pojawić się jakiś nowy trend.
Klienci w Polsce osiągnęli, lub osiągną za chwilę, maksymalny pułap liczby wydzwanianych minut, z jakiego chcą i są w stanie skorzystać. Dlatego od jakiegoś czasu nie prowadzimy batalii polegającej na dodawaniu kolejnych tysięcy minut do abonamentu (i tak pozostają one niewykorzystane), natomiast staramy się te oferty dostosowywać do zmieniających się potrzeb klientów. Myślę, że trudno w tym momencie mówić o wojnie cenowej. Bez wątpienia ceny połączeń w ostatnich latach spadały, jednak nie jest to proces, który może trwać bez końca.
Jak w takim układzie wygląda porównanie ilości wykonywanych połączeń do transmisji danych przez Internet? Plus mówi, że
W tym obszarze zauważamy, iż przyrost dopiero nabiera tempa. W przypadku Polkomtela SA nadal zdecydowana większość przychodów pochodzi jednak z usług "głosowych". Ilość wykonywanych połączeń (a w zasadzie czas ich trwania) nie spada, a co najwyżej można mówić o coraz wolniejszym wzroście. Z kolei wolumen transmitowanych GB rzeczywiście dynamicznie rośnie, niemniej daleko jeszcze do tego, by można mówić, iż zbliżył się do potencjału przychodowego właściwego dla połączeń głosowych.
Era natomiast w ogóle nie chciała podawać szczegółów o częściach składowych ARPU, dowiedzieliśmy się jednak jakie zjawiska uważa za dominujące.
(...) prawdą jest, że coraz więcej osób chce i korzysta z mobilnego Internetu. Na jego rosnącą popularność wpłynęło kilka czynników. Pierwszym z nich jest rosnące portfolio i sprzedaż telefonów typu smartphone. Telefony te wręcz zachęcają do korzystania z usług korzystających z transmisji danych - e-mail, przeglądanie stron www, nawigacja, portale społecznościowe, gry i najróżniejsze programy. Dlatego tak popularne stały się taryfy, w których oferujemy klientom, w ramach abonamentu, pakiet danych.
Z ogólnikowych informacji przekazanych nam przez operatorów wynika zatem, że nie jest źle - pieniądze może nie wpływają do kasy z połączeń głosowych, ale dynamicznie rośnie ilość przesyłanych przez mobilny Internet danych. Tymczasem 8 października ma odbyć się " spotkanie na szczycie " prezesów największych europejskich telecomów. Eksperci przewidują, że rozważane będzie na nim stworzenie (kolejnego) mobilnego systemu operacyjnego . Dlaczego?
Tym, czego boją się najbardziej [operatorzy - przyp.red.] jest sprowadzenie do pozycji tzw. dumb pipe, czyli dostawcy łącza internetowego, którego jedynymi parametrami są szybkość i cena. W takiej sytuacji rynkowej marża dąży do zera (jedyny sposób na odróżnienie się od konkurentów to jej obniżanie). Wszystkie minuty są w końcu takie same. Zwłaszcza w Europie, gdzie różnice w zasięgu poszczególnych sieci można pominąć. Co więcej, europejska polityka regulacyjna odbiera operatorom kolejne źródła przychodów - najbardziej spektakularnym przykładem jest tzw. eurotaryfa roamingowa.
pisze Michał Młynarczyk ze Spider's Web . Tymczasem w sytuacji w której znaleźli się operatorzy, jak sami przyznają - dzwonimy trochę mniej, więcej korzystamy z Internetu. Mogą być więc postrzegani jako "dumb pipe", którzy w dodatku nie czerpią z tego zbyt wielu korzyści. Z ich punktu widzenia zawiązanie sojuszu i wspólne udostępnienie nowego mobilnego OS-u mogłoby mieć sens.
Joanna Sosnowska