CeBIT 2011 za nami - subiektywane podsumowanie elektrotechnicznego festiwalu

Kolejny CeBIT za nami. 5 dni jednych z największych (jeśli nie największych) targów IT na świecie. Co roku, na początku marca, Hanower przeżywa najazd gości z całego świata, których celem są hale wystawowe i nowinki technologiczne.

Znaleźć na targach można wystawców z każdego zakątka Ziemi, prezentujących sprzęt dla każdego praktycznie sektora rynku - kasy fiskalne, systemy antywirusowe, cloud computing, podzespoły komputerowe, roboty i tysiące innych rzeczy, których jedna osoba nie jest w stanie zrozumieć i, przede wszystkim, obejrzeć.

Hasłem przewodnim CeBIT 2011 było "Pracuj i żyj w chmurze" co jasno sugeruje, że cloud computing (czyli przenoszenie części operacji, systemów i programów do wersji on-line) staje się coraz powszechniejszą praktyką na rynku. Nowe podejście zaczyna rewolucjonizować rynek, który w coraz większym stopniu działa w "chmurze", przyspieszając całą pracę i uniezależniając się od komputerów, które stoją obok nas.

Statystyki organizatorów pokazują, że CeBIT zaczyna wychodzić z dołka, w który ostatnio, wydaje się, wpadł. W gronie około 4200 wystawców po dłuższej przerwie ponownie pojawiły się marki, takie jak Oracle, HP, Xerox, Canon, Epson - najwyraźniej głosy, że targi z roku na rok robią się coraz mniejsze, a ich znaczenie spada, były nieco na wyrost i możemy czuć się spokojni o kolejne edycje.

Jakie są jednak nasze wrażenia z targów? Pierwsze, co rzuca się w oczy, to nadal ogrom przedsięwzięcia i jego skala. Znane z polskich realiów wystawy czy targi są ledwie ułamkiem tego, co znajdziemy na CeBIT. Zainteresowani tylko sprzętem komputerowym i podzespołami musieliśmy poruszać się po 3 ogromnych halach, w których rozlokowani byli znani nam wystawcy. A u nich było widać dwie dominujące tendencje - tablety i 3D.

Wydaje się, że oba zagadnienia wychodzą z cienia i zaczynają przebojem wdzierać na rynek. Najpierw tablety - jeszcze nie tak dawno śmiano się z Apple, że wydało po prostu większego iPhone'a, ale pozbawionego wielu niezbędnych funkcji. Teraz nagle każdy próbuje stworzyć swój tablet, każda licząca się firma chce mieć podobne urządzenie w swojej ofercie, dodając do nich to, czego brakuje konstrukcjom spod znaku nagryzionego jabłka.

Wydaje się, że nawet telefony komórkowe mogą stać się "przeżytkiem", gdy każdy w plecaku będzie nosić 8-11-calowe urządzenie, z którego będzie można dzwonić, pisać e-maile, czytać kanały informacyjne, przeglądać Internet, grać, słuchać muzyki czy sterować domowym systemem audio-video.

Co do 3D to jest to kolejna próba, aby standard ten wprowadzić szerzej i przedstawić go widzowi. Było już kilka tego typu prób, ale wydaje się, że dopiero teraz zarówno ludzie jak i technika są na to gotowi. Coraz więcej filmów robionych jest specjalnie pod kina i wyświetlacze 3D, płyty Blu-Ray w końcu oferują pojemność, na której można zapisać materiał wysokiej rozdzielczości i to jeszcze w trójwymiarze, a producenci telewizorów prześcigają się w koncepcjach, jak pokazać 3D.

Nową tendencją wydają się być telewizory, które obraz przestrzenny pokazują "same z siebie" i jest konieczne używanie specjalnych okularów. Jest duża szansa, ze kolejny CeBIT będzie już pokazem wielu działających technologii w urządzeniach, które za niewielką cenę (aktualnie TV 3D jest po prostu drogie) oferować będą najwyższą jakość wyświetlanego obrazu, z którego bohaterowie będą wręcz "wychodzić", a efekty po prostu zrzucą nas z kanapy.

Dlatego też czekamy na kolejną edycję - CeBIT 2012 - który odbędzie się w Hanowerze, w dniach 6-10 marca 2012.

Bartosz Figura

Więcej o: