Po trzęsieniu ziemi, trzy działające w Fukushimie reaktory zostały automatycznie wyłączone. Jednak reaktor to nie silnik samochodu - reakcje jądrowe w zużytym paliwie nie zatrzymują się i reaktor dalej wymaga chłodzenia. Na takie okazje elektrownie jądrowe mają zapasowe generatory służące do zasilania układów chłodzenia reaktorów. Niestety dieslowskie generatory zostały zniszczone przez tsunami, wówczas reaktor zaczął się przegrzewać.
Wodór powstał - prawdopodobnie - na skutek reakcji przegrzanej wody z cyrkonowymi obudowami prętów paliwowych reaktora. Wybuch wodoru uszkodził budynek reaktora, ale nie obudowę bezpieczeństwa.
W celu dalszego ochłodzenia rdzenia reaktora, pompowano do niego wodę morską wraz z gaszącym reakcję łańcuchową kwasem bornym, jednak operacja została przerwana przez dalsze wstrząsy tektoniczne. Według informacji telewizji NHK doszło do stopienia pewnej niewielkiej części paliwa w reaktorze numer 1 i w tej chwili trwa dalsza walka o schłodzenie reaktorów w Fukushimie.
Dla porównania, w Czarnobylu doszło do stopienia rdzenia pracującego reaktora. Na skutek przegrzania doszło do eksplozji która naruszyła obudowę bezpieczeństwa i zniszczyła mechanizmy pozwalające bezpiecznie wygasić reaktor. Na skutek wad konstrukcyjnych spowodowało to wzrost mocy reaktora, co doprowadziło do drugiego wybuchu, który naruszył obudowę reaktora i rozrzucił płonący grafit (odmianę węgla).
Sytuacja w Fukushimie jest bardziej podobna do incydentu w elektrowni Three Mile Island, który wydarzył się w roku 1979. Na skutek awarii zaworu doszło do przegrzania reaktora i stopienia jego rdzenia. Stopiony reaktor dało się schłodzić i wygasić, a skażony radioaktywną parą wodną budynek reaktora został zamknięty.
W żadnym wypadku nie może dojść do wybuchu jądrowego, paliwo w reaktorze jest na to około dziesięciokrotnie zbyt rozrzedzone.
Janusz A. Urbanowicz