Polski odpowiednik "kosmicznej" technologii Microsoftu

Interaktywne rozwiązania dla szkół powoli stają się standardem - pracownia komputerowa, rzutnik, nawet tablica interaktywna już nie dziwią. Odpowiednio wykorzystane są w stanie uatrakcyjnić lekcję, wprowadzić szkołę do świata nowych technologii. Coraz ciekawsze urządzenia, które można by wprowadzić do polskich szkół pojawiają się cały czas. Na co mogą liczyć nauczyciele, którzy chcieliby z nich korzystać? Raczej na własną pomysłowość i internet. Niektórym więcej nie trzeba.

Stoły Microsoft Surface wyglądają jak wyjęte z filmów science fiction - wielki ekran dotykowy zamiast blatu, dodatkowo wyposażony w technologię multi-touch, pozwala na najbardziej naturalną interakcją z urządzeniem - obsługę dwoma rękami, także przez kilka osób, po prostu na zasadzie chwytania, przesuwania, zmniejszania, powiększania elementów. Rozpoznaje też postawione na nim obiekty a dzięki specjalnym kodom na nich umieszczonych wie, czym są i może np. polecić wino do podanego posiłku.

Tysiąc złotych zamiast dwunastu tysięcy dolarów

Pół roku rozpoznania, miesiąc pracy i 1000 zł - tyle potrzebował Łukasz Rumiński, nauczyciel języka angielskiego na zbudowanie urządzenia, które można nazwać kopią rozwiązania Microsoftu. Oryginalny stół kosztuje od 12,5 do nawet 15 tysięcy dolarów - budżet na jaki raczej nie pozwoli sobie żadna szkoła. Dlatego stoły MS stały się raczej atrakcją w lobby luksusowych hoteli i centrów konferencyjnych. Choć na jesieni zeszłego roku Bill Buxton, jeden z badaczy Microsoftu, mówił gazecie The Globe and Mail, że w ciągu trzech lat ich cena ma spaść tak, by mogły pojawić się w domach. Rumiński postanowił już dziś stworzyć dla swoich uczniów podobny stół, pozwalający na realizację podstawowego założenia Microsoft Surface - swobodnej kontroli komputera dotykiem.

Na początku była inspiracja - nagranie wideo z 2006 roku występem Jeffersona Hana na konferencji TED, gdzie ludzie dzielą się ideami i pomysłami. Film pokazał Rumińskiemu możliwości dużego wyświetlacza dotykowego zbudowanego przez jedną osobę. Potem czekało go pół roku czytania NUI Group Community - strony i forum pasjonatów interfejsów dotykowych. W trakcie budowy nieocenione okazały się rady innych konstruktorów, rozmowy z nimi. No i pomoc szkoły, która pokryła połowę kosztów. Lecz według Rumińskiego nie chodzi o pieniądze, a o możliwość zrobienia czegoś samodzielnie i dla uczniów, którzy docenią takie staranie.

Jest to naprawdę super sprawa, dzięki której można w łatwy sposób uszczęśliwić dzieci i sprawić żeby poczuły się wyjątkowe korzystając z niedostępnych dla niby zwykłego śmiertelnika technologii.

Jak widać, uczniowie są zachwyceni, co potwierdza sam twórca w wywiadzie udzielonym serwisowi technologie.gazeta.pl :

Gdy pokazałem im stół po raz pierwszy, były przy nim tłumy dosłownie od 8 do 16. To jest idealne narzędzie do zabawy na lekcjach i pomocy w zajęciach indywidualnych. Szczególnie po podłączeniu do projektora tak by inni uczniowie widzieli co się dzieje na ekranie stołu.

Kosmiczna technologia ze zwykłych przedmiotów

Konstrukcja stołu nie jest wcale skomplikowana, choć nazwa zastosowanej technologii: rozproszona projekcja tylna ( Rear Diffused Illumination ), może nieco onieśmielać. Ekranem jest ułożona poziomo szyba lub płyta pleksi, matowa z jednej strony. Na nią od spodu pada światło z czterech emiterów podczerwieni. W momencie dotknięcia stołu światło kumuluje się w tym punkcie. Do jego odczytu służy umieszczona pod blatem kamera na podczerwień. W tym przypadku jest to PlayStation Eye, kamera do konsoli Sony PlayStation 3, z dodanym filtrem pasmowoprzepustowym, zrobionym z wnętrza starej dyskietki lub kliszy fotograficznej. Oprócz tego stół do działania wymaga komputera z systemem Windows 7 i projektora, które podnoszą koszt, ale zwykle są już w szkole. Części umieszczone są w obudowie-szafce razem z projektorem, który rzuca obraz na płytę pleksi. Do obsługi służy oprogramowanie dostępne na wolnych licencjach - czyli z możliwością wykorzystania, a często i modyfikowania, przez każdego. Jak widać nie są to technologie nieosiągalne dla zwykłego śmiertelnika.

Konstruowanie nie jest trudne - wystarczy chcieć

Łukasz Rumiński nie jest specem od techniki. Uczy języka angielskiego w Zespole Szkół w Jamielniku w województwie warmińsko-mazurskim. Ma 29 lat, uczy od sześciu, a w wolnych chwilach interesuje się nowymi technologiami. Najciekawsze pomysły na ich wykorzystanie publikuje na portalu edunews.pl. Nie jest nowicjuszem w temacie własnych konstrukcji - posiłkując się instrukcjami z internetu zbudował tablicę interaktywną - użył do tego materiałów za 150 zł, przy kosztach gotowego urządzenia dochodzących do 10000 zł.

Jak sam mówi nie spodziewał się takiego zamieszania. Po publikacji na edunews ludzie zaczęli prosić go o zbudowanie takiego stołu. A od kilku dni informacje o jego konstrukcji obiegają internet, zwiększając zainteresowanie. Tymczasem konstruktor przekonany jest, że nie zrobił nic takiego. Jak mówi - nie chodzi o to, by musieć o sprzęt prosić innych. Internet pełen jest wskazówek jak samemu zrobić tańsze odpowiedniki drogich urządzeń, a wykonanie wcale nie jest trudne. Według niego, podstawą są chęci.

Na razie planuje nieco ochłonąć po tym projekcie, ale jego ambicje i zapał twórczy nie maleją. Już zastanawia się nad większym stołem, a docelowo nad urządzeniem dla każdej pary uczniów w klasie.

Paweł Kamiński

Więcej o: