To zdecydowanie innowacyjne podejście do kwestii walki z piractwem . Jeśli regulacja zostanie wprowadzona w życie Mictosoft będzie mógł pozwać każdą amerykańską spółkę, która choćby kupiła coś od firmy figurującej w rejestrze producenta jako łamiąca prawa licencyjne.
Miałaby ona na celu uwrażliwienie firm zza wielkiej wody na problem piractwa i zawiesiwszy nad ich portfelami finansowy miecz Damoklesa skłonić je do lepszej weryfikacji kontrahentów. W idealnym świecie doprowadzi to chińskich eksporterów do wykupienia licencji na oprogramowanie Microsoftu, którego z powodzeniem używają już w swoich firmach. Wszystko miałoby się wydarzyć pod groźbą i w perspektywie braku zamówień od amerykańskich kupców świadomych konsekwencji.
Oczywiście sprawa będzie dotyczyć także i innych krajów, ale wydaje się że nowe prawo to "bat" głównie wycelowany w Chiny, stanowiące nieprzejednaną póki co kolebkę piractwa i podróbek. Jest też jednym z większych, o ile nie największym eksporterem do USA.
Ponadto Groklaw twierdzi, że pomysł ma ponoć sporą szansę wejść w życie w Luizjanie i Waszyngtonie. Po nich być może także i w innych stanach.
[za Groklaw ]
Łukasz Cichy
Zobacz także:
Piractwo zyskało niedawno nową nazwę - "dzielenie się z innymi"