Telefony, GPSy i inne gadżety odpowiadają za jeden na cztery wypadki drogowe - takie wnioski z analizy 350 prac naukowych publikowanych od 2000 roku wyciągnęła Governors Highway Safety Association (GHSA), amerykańska organizacja pozarządowa zajmująca się bezpieczeństwem ruchu drogowego.
Oczywiście to nie same urządzenia chwytają gwałtownie za kierownicę i rozbijają samochody. Robią to kierowcy, którzy rozpraszają się na najróżniejsze sposoby zamiast śledzić drogę. Eksperci stwierdzili, że choć bardzo niebezpieczna jest sama rozmowa przez telefon, to najgroźniejsze wydaje się pisanie SMSów w trakcie prowadzenia samochodu.
Autorzy raportu podkreślają, że używanie gadżetów w trakcie jazdy często kończy się na stłuczonym reflektorze, pękniętym zderzaku lub strzaskanym lusterku. W wielu przypadkach prowadzi jednak do znacznie poważniejszych konsekwencji - w tym wypadków ze skutkiem śmiertelnym.
Organizacja nawiązuje także w swoim raporcie do efektów, jakie przyniosły restrykcje prawne ograniczające korzystanie z gadżetów w samochodzie. Według GHSA w ten sposób udało się zmniejszyć niebezpieczne zjawisko o połowę, jednak daleko jeszcze do jego całkowitego wyeliminowania.
Z ciekawostek, które można znaleźć w raporcie - eksperci wciąż nie są w stanie jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy używanie systemów głośnomówiących jest faktycznie bezpieczniejsze niż trzymanie słuchawki w ręku.
Dyrektor GHSA, Barbara Harsha stwierdziła:
Mimo iż na temat zjawiska utraty koncentracji przez kierowców napisano już tak wiele, nadal nie wiemy wszystkiego (...) Konieczne są dalsze badania, aby opracować metodę radzenia sobie z tym zjawiskiem
W końcowej części raportu zasugerowano, by zdecydowanie zakazać wszystkim kierowcom pisania SMSów podczas jazdy, a niedoświadczonym - także telefonowania.
Bo najwyraźniej na sam zdrowy rozsądek kierujących liczyć nie można.