Oprócz Google i Facebook, na liście 21 pozwanych firm znalazły się też Yahoo! i Microsoft. Wyrok nakłada na nie obowiązek wprowadzenia mechanizmów pozwalających na blokowanie treści. Pozew złożyła osoba prywatna, która trafiła w sieci na treści obrażające chrześcijan, muzułmanów i hindusów.
Google zareagowało natychmiastowo - jak powiedziała rzecznik Google, Paroma Roy Chowdhury:
Nasz zespół sprawdził te treści i wyłączył je w wyszukiwaniu dla tej lokalizacji - także na YouTube i Bloggerze.
Rzecznik Facebooka przekazał tylko, że firma przygotowuje oświadczenie w tej sprawie. Microsoft złożył wniosek o odrzucenie pozwu, argumentując, że nie dotyczy on bezpośrednio firmy.
Jak powiedział agencji Reuters pozywający, muzułmanin Vinay Ray - skoro witryny zablokowały treści na wniosek sądu, powinny wprowadzić jakiś mechanizm, który pozwalałby na robienie tego regularnie, bez czekania na pozwy i wyroki.
Nie byłoby by tej dyskusji, gdyby nie prawo, które przyjęto rok temu w Indiach. Zmusza ono właścicieli stron do odpowiedzialności za umieszczone tam treści. W przypadku małych witryn, gdzie właściciele odpowiadają za zawartość jest to oczywiste. Jednak duże witryny, zwłaszcza społecznościowe, miewają problemy z treściami generowanymi przez tysiące użytkowników.
Już w grudniu indyjski Minister Komunikacji Kapil Sibal proponował , by obraźliwe dla jego kraju i religii treści były blokowane przed trafieniem do internetu - wezwał do współpracy m.in. Facebooka czy Google. Wtedy firmy twierdziły, że spełnienie przez nich tej prośby jest zupełnie niemożliwe.
[ Reuters ]