Obecna moda na treści 3D nie jest niczym nowym. Pomysł na tworzenie obrazów stereoskopowych ma już grubo ponad sto lat. Pierwsze filmy pojawiały się na początku ubiegłego wieku. Największy boom można było zaobserwować w latach 50-tych. Oczywiście w USA. Kina zalewały dziesiątki produkcji w trójwymiarze. Była chwilowa euforia i szybki koniec. W latach sześćdziesiątych pojawiło się tylko kilkanaście produkcji. Później poziom zainteresowania znów wzrósł. Pod koniec lat 70-tych i na początku 80-tych 3D znów królowało. Pojawiły się Szczęki 3D, horrory takie jak Piątek trzynastego czy Amityville 3 i wiele innych. W latach 90-tych pałeczkę przejął IMAX. Na początku nowego tysiąclecia rozpoczęła się era kin cyfrowych, a w roku 2009 Avatar podbił świat i wszystko eksplodowało.
Avatar
Nie, to nie jest zjawisko nowe. Od przeszłości odróżnia się jednak jednym elementem - rozwojem technicznym.
To co dawniej było tylko ciekawostką, kuglarską sztuczką znaną z parków rozrywki, dzisiaj wychodzi to ludzi. Dawniej na 3D stawiały tylko wytwórnie filmowe. Dzisiaj setki milionów dolarów zainwestowali też producenci sprzętu . Właśnie dlatego możemy już dzisiaj kupić aparaty i kamery z funkcjami 3D, przenośną konsolę Nintendo 3DS z ekranem autostereoskopowym (bez użycia okularów) czy komórkę LG 3D . Nie wspominając nawet o sprzęcie dla kin domowych, który od roku jest przy każdej sposobności reklamowany przez pryzmat trzeciego wymiaru.
3D TV Fot. LG
Czy to działa? I tak, i nie. Na całym świecie rośnie sprzedaż telewizorów 3D. Nawet w Polsce.
Jeszcze w czerwcu [2010 - przyp. red.], kiedy telewizory 3D były nowością na polskim rynku, ich średnia cena wynosiła około 5 tys. zł. Dziś można je kupić za około 4,5 tys. zł
- mówi Karol Darski ze sklepu internetowego NEO24.pl, dodając, że już w lipcu-sierpniu zeszłego roku sprzedaż paneli 3D wzrosła o 100 procent. Sęk w tym, że wiąże się to nie tyle z popularnością treści 3D, co popularyzacją technologii. Telewizory 3D tanieją , a do tego jest ich więcej. Jeszcze rok temu to była nowość. Dzisiaj każdy duży producent ma w ofercie minimum kilka takich produktów. I to w różnych przedziałach cenowych.
W Polsce popularność sprzętu 3D nie przenosi się jeszcze na popularność treści zapisanych na płytach Blu-ray 3D. Problemem nie jest już wiedza klientów, ale dostępność produktów.
W Polsce wychodzi co drugi, trzeci tytuł z tego co w Stanach i klienci nie mają łatwo. Aktualnie w sprzedaży jest 17 tytułów wydanych w Polsce. My prowadzimy też sprzedaż filmów wydanych tylko za granicą
- powiedział dla blogu ObywatelHD Paweł Więcej ze sklepu BlueDVD . Łącznie w ofercie tego sprzedawcy są 33 pozycje Blu-ray 3D. To jedna z największych kolekcji filmów trójwymiarowych w Polsce, a zarazem dowód, że ta gałąź rozrywki nad Wisłą dopiero raczkuje.
Blu-ray 3D logo Fot. Blu-ray Dics Association
Mimo sztucznie napędzanej popularności treści i sprzętu 3D jedno jest jednak pewne - w tym są pieniądze. Przede wszystkim widać to w kinie. Filmy trójwymiarowe nadal się sprzedają. I to nawet te mniej udane lub z bardzo słabo wykonanymi efektami 3D.
Film Starcie Tytanów z zeszłego roku, jedna z największych porażek 3D w kinie (trójwymiar osiągnięty sztucznie, w postprodukcji), mimo fatalnych recenzji zarobił na świecie prawie 500 mln dolarów (przy budżecie 125 mln). Co prawda wtedy 3D było nowością, więc widzowie szli do kin, by zobaczyć coś świeżego. Ale w tym roku mieliśmy powtórkę tego samego zjawiska . Film "Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach" był co prawda kręcony sprzętem 3D, ale efekt wyszedł fatalnie (za ciemny, mało widoczny). Mimo to kosztujący 250 mln dolarów film zarobił już na całym świecie prawie miliard (985 mln). Nawet krytykowane filmy takie jak Zielony Szerszeń (227 mln przy budżecie 120 mln) czy Thor (436 mln przy budżecie 150 mln) zarobiły krocie, mimo że nawet nie były kręcone w 3D . Konwersja w ich przypadku nie wyszła znakomicie, ale też nie przeszkadzała tak jak w Starciu Tytanów.
Nawet jeśli wspomniane filmy zarobiłyby równie dużo w wersjach 2D, a niektórzy widzowie narzekają na za ciemny obraz i bóle głowy, to bilety się sprzedają. I to bilety droższe, bo przecież produkcja filmów w trójwymiarze musi się zwrócić. Dla przykładu Paramount zainwestował dodatkowe 30 mln dolarów, by widzowie mogli obejrzeć trzecią część Transformerów Michaela Bay'a w 3D. Nic dziwnego, że wytwórnia i reżyser naciskają teraz na kina, by wyświetlały film w jak najlepsze jakości, nawet kosztem szybszego zużycia lamp projektorów.
Z tegorocznych premier 3D najciężej ma "Zielona Latarnia". Film zadebiutował 17. czerwca i jeszcze się nie zwrócił. Zarobił póki co 118 mln dolarów, przy budżecie 200 mln.
Pozycję technologii 3D gruntują też nadawcy satelitarni i kablowi. Skoro producenci sprzętu tak usilnie wciskają klientom wszystko co 3D, to trzeba zapewnić im treść... za którą widzowie chętnie dopłacą. Za "Wielką Wodą" w 3D nadaje już chociażby ESPN, jeden z najpopularniejszych kanałów sportowych. W Wielkiej Brytanii o trójwymiar walczy Sky i BBC. W Polsce? Póki co szału nie ma. Próbne transmisje przeprowadziła już Cyfra+ i platforma n. Ci sami nadawcy mają w ofercie trochę filmów 3D. Ale nie wiele. Góra jedną nowość w miesiącu. 3D pojawiło się już też na chwilę w kablówce Multimedia Polska. Był to film Piła 3D. Póki co na nic więcej nie możemy liczyć.
Piła 3D
Nawet jeśli 3D zejdzie ze sceny na kolejne kilkadziesiąt lat, to jeszcze nie teraz. Bo bez względu na to czy jest to rewolucja, ewolucja czy tylko moda, to jedno jest pewne - zarabia pieniądze. I to duże.
Źródła: CinemaBlend , ObywatelHD , Box Office Mojo , Fot. na licencji CC Cayusa Flickr
Szymon Adamus