Z najnowszego badania Grant Thonrton wynika, że odsetek średnich i dużych firm w Polsce, które planują w najbliższych 12 miesiącach podnosić ceny, wynosi 44 proc. (to wskaźnik netto, czyli od odsetka firm zapowiadających podwyżki odjęto odsetek tych zapowiadających obniżki). To najwyższy wynik w historii badania, które firma przeprowadza od siedmiu lat. Co więcej, wzrost jest bardzo gwałtowny, bo rok temu wskaźnik ten był na poziomie 7 proc. W Unii Europejskiej wyprzedza nas tylko Holandia i Litwa.
Dlaczego firmy tak odważnie zaczęły myśleć o podnoszeniu cen? Bo czują się bezpiecznie, a na ich produkty jest coraz więcej chętnych - rośnie popyt. Jak podaje Grant Thornton, słaby popyt jest barierą dla zaledwie 16 proc. firm, najmniej od wielu lat, a z drugiej strony optymistów jest najwięcej w historii badania. Firmy wierzą, że kondycja gospodarki przez dłuższy czas pozostanie bardzo dobra i że nie będą musiały obniżać cen, by sprzedać swoje towary.
Wniosek można wysnuć taki, że czeka nas szybszy wzrost cen. Co wygląda nieco dziwnie na tle oficjalnych danych o spadającej inflacji. Grant Thornton podkreśla, że w przeszłości można było zauważyć powiązanie między wyliczanym przez tę firmę wskaźnikiem cen a poziomem inflacji. To, że jak na razie inflacja zamiast rosnąć spada, nie znaczy, że w niedługiej przyszłości ten trend się nie odwróci i ceny zaczną szybciej rosnąć. Z raportu nie wynika niestety, jakich konkretnie branż może to dotyczyć.
- Najbardziej zjawisko to może dotyczyć cen produktów i usług, gdzie udział kosztów pracy jest relatywnie duży, a wpływ konkurencji międzynarodowej i importu jest ograniczony - komentuje partner w Grant Thornton Mariusz Maik. Dodaje, że wzrost kosztów pracy przekłada się na presję inflacyjną z opóźnieniem o trzy-cztery kwartały. - Możemy się zatem spodziewać, że przełożenie na klientów wzrostu kosztów pracy z 2017 roku będzie miało miejsce w I półroczu i ceny mogą rzeczywiście wzrosnąć - mówi Mariusz Maik.
Dane o inflacji ostatnio w ogóle wyglądają bardzo ciekawie. Mamy szybki wzrost gospodarczy, sytuacja na rynku pracy jest bardzo dobra, to wszystko sprawia, że należałoby się spodziewać, że ceny będą rosnąć coraz szybciej. Tymczasem jest wręcz odwrotnie. Inflację mamy od miesięcy niską, a w ostatnim czasie zaczęła ona w dodatku niespodziewanie spadać.
Właśnie dowiedzieliśmy się, że w marcu inflacja spadła do 1,3 proc. z 1,4 proc. w lutym w ujęciu rocznym. Zupełnie zaskoczyło to ekonomistów, którzy spodziewali się wzrostu w okolice 1,6-1,7 proc. Są oczywiście nadal wyższe niż przed rokiem, ale też jest to poziom znacznie poniżej oczekiwanego przez ekspertów. W porównaniu z lutym ceny w marcu minimalnie spadły, o 0,1 proc. - w ujęciu miesięcznym mieliśmy więc deflację.
+++