Od początku tego roku obowiązuje w Polsce podatek, który fiskus nazywa podatkiem minimalnym.
Objął centra handlowe, domy towarowe, samodzielne sklepy i butiki, placówki handlowo-usługowe, a do tego budynki biurowe. Ich właściciele mają oddawać fiskusowi co miesiąc 0,042 proc. wartości początkowej swojego obiektu, jeśli była ona wyższa niż 10 mln zł.
W uzasadnieniu do projektu resort tłumaczył, że w wielu przypadkach właściciele galerii i biurowców nie wykazują dochodów do opodatkowania z oddania swoich obiektów do odpłatnego użytkowania, lub wykazują dochody w kwocie nieadekwatnej do skali i rodzaju prowadzonej działalności. Nowy podatek miał w zamyśle rządu rozwiązać ten problem. Resort finansów tłumaczył, że będzie on stanowił coś na kształt podatku minimalnego, który będą płacić ci właściciele galerii i centrów handlowych oraz biurowców, którzy nie płacą podatku dochodowego.
- Generalnie podatek obejmie jedynie dużych podatników prowadzących działalność o znacznej skali. Podatku nie będą płacić ci podatnicy, którzy posiadają wskazane środki trwałe, których wartość początkowa nie przekracza 10 mln zł - przekonywał w uzasadnieniu do projektu.
Często duże i drogie centra i galerie handlowe oraz biurowce należą do zagranicznych właścicieli. Tym chętniej rząd uderzył więc w nich nowym podatkiem.
W lutym postępowanie dochodzeniowe w sprawie wprowadzonego w Polsce podatku od galerii i centrów handlowych oraz biurowców wszczęła Komisja Europejska. Uznała, że skoro podatek obejmuje tylko część galerii czy biurowców, to może to oznaczać faworyzowanie niektórych.
Wielu przedsiębiorców miało nadzieję, że podatek od galerii podzieli los podatku handlowego. Ten KE nakazała zawiesić i fiskus nie może go pobierać. Ale z podatkiem od galerii jest inaczej. Komisja nie nakazała nam zawieszenia tego podatku, zażądała natomiast wyjaśnień, bo chciała ustalić, czy na pewno jest on zgody z unijnymi zasadami.
Teraz Ministerstwo Finansów jest już po rozmowach z KE. I zapowiada zmiany w przepisach. Jak twierdzi, uzgodnione z Komisją.
- Zaproponowane rozwiązania mają na celu uszczelnienie przepisów, co w konsekwencji doprowadzi do skuteczniejszej eliminacji agresywnej optymalizacji podatkowej, przy jednoczesnym zachowaniu zasad równej konkurencji i zgodnie z regułami udzielania pomocy publicznej - zapowiada resort finansów.
Część zmian może się podobać właścicielom nieruchomości. Z pewnością jednak nie wszystkie.
Najgorsza jest zapowiedź objęcia "minimalnym podatkiem dochodowym wszystkich budynków z jednoczesnym wprowadzeniem wyłączenia dla budynków mieszkalnych oddanych do używania w ramach programów rządowych i samorządowych dotyczących budownictwa społecznego (w zakresie dopuszczalnym przepisami o pomocy publicznej)".
Trudno znaleźć tu elementy uszczelnienia przepisów, o którym mówi Ministerstwo Finansów. Owszem, można to uznać za odpowiedź na zarzut KE, który dotyczy nierównego traktowania przedsiębiorców. Teraz podatek ma być bardziej powszechny. Nadal jednak wyłączone będą spod niego nieruchomości wycenione na mniej niż 10 mln zł. No i te wybudowane w ramach programów rządowych. Z całą pewnością natomiast propozycję tę można uznać po prostu za próbę rozszerzenia podatku na kolejnych przedsiębiorców. Czyli na pogoń za dodatkowymi pieniędzmi dla budżetu państwa.
Właścicieli nieruchomości raczej nie ucieszy też to, że ustawowy próg 10 mln zł wartości budynku, ma być stosowany niezależnie od liczby posiadanych budynków. - Jedna kwota wolna dla podatnika, a nie na każdy budynek - tłumaczy resort finansów.
Zmianą na plus będzie natomiast zapowiadane opodatkowanie podatkiem minimalnym tylko tych budynków (ich części), które są oddane do odpłatnego używania na podstawie umowy najmu, dzierżawy, leasingu itp.
- Budynki niewynajęte (lub ich części) nie będą podlegać opodatkowaniu. To rozwiązanie ma być również zastosowane do podatku minimalnego zapłaconego w 2018 r. - zapowiada Ministerstwo Finansów.
Podatnik ma także zyskać możliwość wystąpienia do organu podatkowego z wnioskiem o zwrot nadpłaconego podatku minimalnego (ponad kwotę podatku CIT lub PIT). - Podatek minimalny zostanie zwrócony po potwierdzeniu przez organ podatkowy, że warunki transakcji z podmiotami powiązanymi odpowiadają warunkom rynkowym, a tym samym prawidłowości dokonanego rozliczenia w podatku dochodowym - obiecuje Ministerstwo Finansów.
Zmiana ta również ma być stosowana już w odniesieniu do podatku minimalnego zapłaconego w 2018 r.
Nie wiadomo, kiedy rząd przyjmie projekt ustawy z nowymi przepisami. Z pewnością nie będzie z tym jednak zwlekał. Czy jednak te zmiany zadowolą jednak Komisję Europejską?