Pod koniec kwietnia wchodzi w życie rozporządzenie zakazujące sprzedaży mięsa z dodatkami posiekanych skrawków wołowiny i jagnięciny. Właśnie takie mięso jest często używane przez fast foody i sprzedawane w najniższych cenach przez sklepy i supermarkety.
Chodzi o tusze po uboju oraz mięso przy kości, które według nowego prawa mają być utylizowane. Dotychczas skrawki wykorzystywane były do produkcji mięsa np. na hamburgery.
Brytyjska agencja ds. jakości jedzenia podkreśla jednak, że prawo narzucone przez Brukselę wcale nie ma na celu ochrony zdrowia czy bezpieczeństwa konsumentów. - To marnotrawienie wartościowego jedzenia. Dziwię się, że takie działania wprowadzane są teraz, kiedy głośno mówi się o tym, aby nie marnować żywności - uważa Stephen Rossides, dyrektor brytyjskiej organizacji przetwórców mięsa. - Jeżeli ekonomiczne aspekty zwyciężą, możemy spodziewać się znacznych podwyżek cen mięsa - dodał Rossides.
Kwestia sporna, która pojawiła się w Wielkiej Brytanii po uchwaleniu nowego prawa, dotyczy jednak wyłącznie wołowiny i jagnięciny. Przepisy nie zabraniają wykorzystywania resztek mięsa drobiowego czy wieprzowego. Jednak jak uważają niektórzy brytyjscy eksperci, regulacje prawne zabronią jakiejkolwiek obróbki zwierzęcego mięsa po odcięciu najbardziej wartościowych części.
Zdaniem przedstawicieli Brytyjskiej Organizacji Przetwórców Mięsa nowy zakaz może przynieść wzrost kosztów po stronie konsumentów sięgający nawet 200 mln funtów. - To wszystko dzieje się za szybko. Branża potrzebuje czasu, aby dostosować prawo do dotychczasowych działań. W przeciwnym razie może nas czekać cenowa rewolucja w sklepach, która przede wszystkim dotknie najbiedniejszych - podkreśla Rossides. - Jestem daleki od tego, by mówić, że nie zobaczymy już brytyjskich kiełbasek, ale z pewnością będą one droższe - dodaje Rossides.
Brytyjski rzecznik praw konsumenta podkreśla, że klienci chcą wiedzieć, jaki gatunek mięsa kupują, lecz tym samym chcą mieć wybór i dzięki temu móc kupić nawet gorsze gatunkowo, ale tańsze mięso.