To nie są żarty. Ceny ropy poniżej 50 dol. za baryłkę dokuczają nie tylko rosyjskiej gospodarce, ale coraz bardziej niepokoją również Norwegów. Bank Norwegii (norweski bank centralny) wyliczył, że w tym roku inwestycje w przemyśle naftowym spadną o 15 proc., a w przyszłym o 10 proc. Liczby te jednak niewiele mówią, a skutki spowolnienia są dla naszym północnoeuropejskich sąsiadów niczym ostre sole trzeźwiące po latach prosperity.
"Norwegia przeżywa najgorszy kryzys od 2000 r." - pisze Bloomberg . I zdaje się mieć rację. Do tej pory koncerny naftowe zwolniły ponad 20 tys. osób, a bezrobocie, choć godne pozazdroszczenia w innych krajach (w maju osiągnęło 4,3 proc.), jest największe od 11 lat. Nic dziwnego, że rząd postanowił działać.
- Przyszłoroczny budżet będzie się jeszcze bardziej skupiał na transformacji naszej ekonomii, wzmocnieniu konkurencyjności i walce z bezrobociem - oświadczyła ostatnio premier Erna Solberg.
Co to ma oznaczać? Norwegia chce uruchomić pieniądze m.in. z Norweskiego Państwowego Funduszu Emerytalnego z kapitałem wartym ponad 875 mld dol. Część z tego funduszu zasilana jest miliardami norweskich koron ze sprzedaży ropy. Teraz rząd chce zainwestować te pieniądze w stworzenie nowych oraz ochronę dotychczasowych miejsc pracy. Pieniądze popłyną również na inwestycje, które mają załagodzić skutki kryzysu paliwowego.
Rok temu król Norwegii podczas przemówienia tronowego mówił : - Społeczeństwo norweskie czekają poważne, nieuchronne zmiany - zarówno natury ekonomicznej, jak i demograficznej.
Nie mylił się. Jednak zmiany muszą nastąpić znacznie wcześniej, niż się to Norwegom wydawało, zdaje się z kolei sugerować premier Solberg.
Nowoczesna norweska gospodarka ma przestać być uzależniona od kaprysów inwestorów z rynku surowców, a opierać się na innowacjach i zagranicznych inwestycjach. Według rządowych zapowiedzi nowy budżet będzie zakładał m.in. wyliczenia reformy podatków, dzięki której kraj stanie się bardziej przyjazny światowemu biznesowi.
Gospodarce może pomóc również norweska waluta, która w ciągu ostatnich 12 miesięcy osłabiła się o ok. 10 proc. wobec euro. Słabsza korona oznacza hojniejszych turystów i wydajniejszy eksport. - Koniec z ropą i gazem. Potrzebujemy nowych wyznaczników naszego bogactwa. Dopiero zaczęliśmy naszą zmianę - przekonywała premier.
Chcesz wiedzieć szybciej? Polub nas
źródło: Okazje.info