Młody mieszkaniec Wiednia podczas niedzielnego spaceru natknął się na nietypowe znalezisko - w rzece dostrzegł dużo pływających banknotów. Niewiele myśląc, wskoczył do wody i zaczął je wyciągać. Chwilę później na miejscu zjawiła się policja, zaalarmowana przez przechodniów, którzy uznali, że są świadkami próby samobójczej.
Banknoty euro wyłowione z Dunaju Wiedeńska policja
Według przedstawicieli wiedeńskiej policji z Dunaju wyciągnięto ponad 100 tys. euro (ok. 432 tys. zł) - wszystko w banknotach po 100 i 500 euro. Co dziwniejsze, kompletnie nie wiadomo, skąd mogły się te pieniądze wziąć - nikt nie zgłosił straty takiej sumy, nie było też żadnych doniesień o przestępstwach, z których pieniądze mogłyby pochodzić.
Na początku policjanci nie mogli uwierzyć, że to prawdziwe pieniądze, a nie podróbki, jednak po zbadaniu banknotów okazało się, że są to prawdziwe pieniądze i nie ma mowy o żadnych falsyfikatach.
Znalazca pływającej fortuny wzbogaci się na swoim znalezisku. Pytanie tylko, jak bardzo? Według austriackiego prawa każdy, kto znalezione pieniądze odda policji, ma prawo do znaleźnego wynoszącego od 5 do 10 proc. całej sumy. Z kolei jeśli w ciągu roku nikt nie zgłosi się po te pieniądze i nie będzie potrafił udowodnić, że to właśnie on jest ich właścicielem, cała suma zostanie przekazana osobie, która je odnalazła.