Pięć ton pyłów w powietrzu, dyrektor ukarany pouczeniem

Dbałość o środowisko naturalne staje się coraz bardziej palącą kwestią, szczególnie w perspektywie najnowszego porozumienia klimatycznego. Jeśli podejście wobec kadry zakładów odpowiedzialnych za zwiększoną emisję zanieczyszczeń się nie zmieni, słono za to zapłacimy.

Ograniczenie korzystania z indywidualnych środków transportu i korzystanie z ogrzewania gazowego, olejowego lub elektrycznego – to zalecenia Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska kierowane do mieszkańców Krakowa na wypadek przekroczenia norm zanieczyszczenia powietrza. Do takich przekroczeń niestety dochodzi bardzo często, a zalecenia są jak najbardziej sensowne. Powietrzu szkodzą jednak nie tylko samochody i domowe paleniska, ale także wielki przemysł, i to na znacznie poważniejszą skalę. A ten, jak się okazuje, do spraw ochrony środowiska podchodzi niekiedy zbyt niefrasobliwie.

Jak wynika z raportu Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, do którego dotarli dziennikarze RMF FM, RMF MAXXX i Onetu, w krakowskiej hucie (czyli formalnie – w krakowskim oddziale ArcelorMittal Poland) od początku zeszłego roku doszło aż do 15 zdarzeń określonych jako „awaryjne”. Wiązało się to z podwyższoną emisją zanieczyszczeń. I tak np. 23. sierpnia ub.r. do atmosfery trafiło nadprogramowo 2000 kg pyłu, zaś 17.09.2015 r. - 1700 kilogramów. „Łącznie emisja awaryjna z emitorów stalowni wynosiła w 2015 r. ok. 5 Mg pyłu” (czyli 5 ton) – czytamy w dokumencie. Z raportu wynika też, że tego typu sytuacje są „przewidziane w instrukcjach technologicznych i wymienione w pozwoleniu zintegrowanym”. W konsekwencji wobec jednego z dyrektorów zakładu zastosowano sankcję w postaci... pouczenia.