Po porannych reakcjach inwestorów widać, że nie spodziewali się takiego wyniku referendum. Zwłaszcza, że wczorajsze wieczorne sondaże wskazywały na zupełnie inny scenariusz i przewagę zwolenników pozostania w UE. Brytyjczycy jednak zdecydowali się na Brexit, co na rynkach wywołało gwałtowne reakcje.
Po cząstkowych wynikach głosowania, kiedy scenariusz Brexitu stał się realny, notowania na azjatyckich giełdach runęły. Najmocniej tracił indeks tokijskiej giełdy, gdzie handel z powodu silnych spadków został nawet na moment wstrzymany. Ostatecznie Nikkei zamknął się prawie 8-procentowym minusie.
Nikkei źródło: investing.com
Jeszcze zanim giełdy w Europie wystartowały, już było wiadomo, że pójdą tą samą drogą. Główne indeksy zaczęły dzień od ogromnych spadków. Brytyjski FTSE 100 spadł o 8,7 proc., DAX we Frankfurcie o prawie 10 proc., w Paryżu spadek o 11,3 proc., w Hiszpanii aż ponad 16 proc. Warszawski WIG20 zaczął dzień na 9,6 proc. minusie. Gigantyczne spadki zaliczyły brytyjskie banki - traciły nawet 30 procent.
DAX źródło: investing.com
WIG20 źródło: investing.com
Ta poranna panika wielu przypominała to, co działo się po podczas kryzysu po upadku banku Lehman Brothers. Z tym, że wtedy, w 2008 roku, rynki po prostu przestały działać. Teraz mimo wszystko nie ma paraliżu.
Po kilku godzinach sytuacja na europejskich giełdach nieco się uspokoiła, ale spadki nadal są potężne, na poziomie 7-10 proc.
Europejskie giełdy źródło: investing.com
Inwestorzy uciekają do bezpiecznych przystani. Drożeją obligacje państw uznawanych za najbezpieczniejsze, np. USA i Niemiec, a także frank szwajcarski I złoto, które jest najdroższe od ponad dwóch lat.
Teraz czekamy, aż do gry włączą się Amerykanie. Na razie kontrakt terminowy na S&P500 także wskazuje, że na starcie Wall Street czeka kilkuprocentowa przecena.