Komornicy nie chcą płacić podatku. Grają na nosie ministrowi finansów

Czynności sądowe wykonywane przez komorników zostały uznane w czerwcu 2015 r. przez ministra finansów za podlegające opodatkowaniu podatkiem VAT. Niezgadzający się z rozstrzygnięciami komornicy zaczęli jednak występować do sądów z wnioskami o indywidualne interpretacje w tej sprawie - i często wygrywają.

Komornicy będą musieli płacić VAT - zdecydował u schyłku rządów PO i PSL ówczesny minister finansów Mateusz Szczurek. Uznał, że komornicy egzekwując długi prowadzą usługową działalność gospodarczą i właśnie dlatego powinni płacić podatek od towarów i usług wg stawki 23 proc. od października 2015 r. 7 lipca tego roku Sąd Najwyższy uregulował zaś sposób kalkulowania podatku VAT u komorników. Sędziowie uznali, że komornicy powinni kalkulować podatek VAT, wychodząc od wysokości opłaty komorniczej, która staje się wartością brutto i pomniejszać swój przychód o 23 proc. VAT-u, nie przerzucając jednocześnie obciążeń podatkowych na dłużników. W efekcie to komornicy (a nie konsumenci świadczonych usług) mają być obarczeni tym podatkiem.

Komornicy wygrywają w sądach administracyjnych

Problem w tym, że obecny minister finansów Paweł Szałamacha ma spory problem z komorniczą daniną. Niezgadzający się z rozstrzygnięciami komornicy od miesięcy występują do sądów z wnioskami o indywidualne interpretacje w tej sprawie - i często wygrywają.

Dokładnie procedurę opisuje Beata Złotek, ekspert od VAT z Inventage Polska.

- Komornicy występują z wnioskami o interpretacje indywidualne. Minister stwierdza nieprawidłowość stanowiska komorników, a niekorzystne dla siebie rozstrzygnięcia komornicy skarżą do sądów administracyjnych. Okazuje się, że warto, bo sądy je uchylają - mówi.

Niekorzystne rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego może jeszcze bardziej zagrzać egzekutorów długów do walki.

- Czy nie zaburza zasadniczych cech podatku VAT, którego jedną z fundamentalnych zasad jest fakt, iż ekonomiczny ciężar tego podatku ponosi ostateczny konsument danych dóbr lub usług? - pyta Beata Złotek.

Najbardziej zasadnym dziś pytaniem jest jednak, czy możliwe jest jakieś konsesualne wyjście z podatkowej przepychanki między komornikami a rządem?

DLOSZDLOSZ CEZARY ASZKIEŁOWICZ / Agencja Wyborcza.pl

Szydło i Ziobro nie pomogą

Na razie nic nie wskazuje na to, że komornicy mogą liczyć na przychylność w rządzie PiS. Powodów jest przynajmniej kilka.

Po pierwsze jednym z priorytetów ministra finansów jest uszczelnienie (czytaj wzrost) wpływów z VAT.

Po drugie widać, że to już nawet trochę się udaje. Nie dalej jak tydzień temu minster Henryk Kowalczyk ujawnił w "Polsat News", że wpływy podatkowe rosną bardziej niż założono w budżecie. Był planowany roczny wzrost o 6 mld zł, a już w maju było to 4 mld, co daje szansę, że na koniec roku powinny wzrosnąć o 10 mld zł.

Po trzecie - wreszcie - nie jest żadną tajemnicą, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz w ogóle rząd PiS raczej zmierza w kierunku ograniczenia swobody działalności komorników niż odpowiada na ich postulaty.

W czerwcu Ziobro i premier Beata Szydło zapowiedzieli nowelizację ustawy o komornikach sądowych i egzekucji. W skrócie zakłada ona zwiększenie nadzoru nad komornikami oraz szerszą ochrony dłużników przed nadużyciami w trakcie egzekucji.

- Nie ma wątpliwości, iż obecna sytuacja komorników jest trudna. Wiele zastrzeżeń ze strony komorników budzi zarówno interpretacja ogólna Ministra Finansów, jak i lipcowa uchwała Sądu Najwyższego. Nowe regulacje prawne powodują znaczne obniżenie ich przychodów. Idąc dalej w tym kierunku, możemy spowodować utrudnienia, opóźnienia bądź też nawet zatrzymanie wielu egzekucji sądowych. Komornicy będą mieli problemy z finansowaniem prowadzonej działalności publicznej, do której zostali powołani, a którą, nawiasem mówiąc, wykonują w imieniu państwa, a nie na swój prywatny użytek - podsumowuje Beata Złotek.

Więcej o: