Przeciętny Polak spędza przed telewizorem ponad 4 godziny dziennie. W tym czasie, choćby był mistrzem zmieniania kanałów, obejrzy kilka bloków reklamowych. Wśród nich na pewno znajdą się spoty promujące m.in. lizaki na ból gardła, tabletki na potencję oraz preparaty, dzięki którym będziemy się mogli bezkarnie objadać, bo podobno wspomagają wątrobę i procesy trawienne.
Problem w tym, że suplementy nie leczą, tylko - odpowiednio dobrane - działają wspomagająco na organizm. Konsument, który swoją dolegliwość zdiagnozuje przy pomocy reklamy, zamiast udać się do lekarza pójdzie prosto do apteki po cudowny specyfik. Skąd wiemy, że to zrobi?
Z roku na rok rośnie sprzedaż leków sprzedawanych bez recepty (OTC). Całkowita wartość sprzedaży aptecznej (rynek aptek otwartych i sprzedaży wysyłkowych e-aptek),
liczona w cenach detalicznych, w pierwszych dziewięciu miesiącach 2016 r. wyniosła 22,8 mld zł, czyli 854 mln zł więcej niż w pierwszych dziewięciu miesiącach 2015 r. Głównym elementem wzrostu okazał się segment leków i produktów dostępnych bez recepty. Wzrost tego segmentu w aptekach otwartych oraz w sprzedaży wysyłkowej przyniósł ponad 490 mln.
Wraz z nim wzrosła również liczba hospitalizacji związanych z nieprawidłowym przyjmowaniem leków, najczęściej tych bez recepty.
W kwietniu 2016 r. KRRiT zgłosiła swoje obiekcje dotyczące reklamowania suplementów i leków bez recepty. Ministerstwo Zdrowia już od dawna planowało zająć się sprawą, a podczas prac nad regulacją Naczelna Rada Lekarska zaproponowała, żeby rząd całkowicie zakazał promowania wspomnianych produktów. Postulat poparł Główny Inspektor Farmaceutyczny oraz niektórzy posłowie i senatorowie.
Obecnie całkowity zakaz reklamy dotyczy leków sprzedawanych na receptę oraz samych aptek. Dodatkowo udział lekarza w reklamie jest niezgodny z zasadami Kodeksu Etyki Lekarskiej.
Informacja wywołała panikę, ponieważ z farmacji żywi się wiele branż. Jedną z nich jest właśnie sektor reklamowy. Tylko na reklamę w tv firmy wydały w 2016 r. blisko 24,5 mld zł, o ponad 6 proc. więcej niż rok wcześniej. Najwięcej wydał koncern farmaceutyczny Aflofarm. Choć aż 1,12 mld zł to dwukrotnie więcej niż druga w zestawieniu US Pharmacia, to i tak wydatki Aflofarmu na promocję w telewizji spadły w 2016 r. o ponad 23 proc. Ponad 0,5 mld zł na reklamę telewizyjną w 2016 r. wydały jeszcze: Nestle, Procter&Gamble, Polpharma i Unilever.
Instytut Badań Nad Gospodarką Rynkową przygotował raport „Gospodarcze skutki wprowadzenia zakazu reklam leków OTC i suplementów diety”, z którego wynikało, że zakaz będzie nas kosztował 1,7 mld rocznie na samym spadku wartości produkcji w przemyśle farmaceutycznym.
Do tego wszystkiego należy doliczyć koszty związane ze wzrostem bezrobocia oraz spadkiem o 54 mln zł rocznie wpływu z podatków.
W konsekwencji polskie firmy farmaceutyczne będą musiały ograniczyć badania nad nowymi lekami, które zaczną odstawać od produktów zagranicznych.
Instytut zasugerował, że może zamiast doprowadzać do gospodarczej katastrofy przy pomocy rządowej ustawy, branża farmaceutyczna sama znajdzie wyjście z tej trudnej sytuacji.
Krajowa Rada Suplementów i Odżywek, zrzeszająca m.in. POLFARMED - Polska Izba Przemysłu Farmaceutycznego i Wyrobów Medycznych, PASMI - Polski Związek Producentów Leków Bez Recepty, oraz SUPLEMENTY POLSKA -Związek Producentów i Dystrybutorów by ratować swoją sytuację wypracowały Kodeks Dobrych Praktyk Reklamy Suplementów Diety. Firmy będące członkami inicjatorów autoregulacji posiadają ok. 80 proc. udziału w rynku reklam suplementów diety.
Kodeks zapewnić konsumentowi rzetelną i jasną informację dotyczącą tej kategorii produktów spożywczych. Oto jego główne założenia:
• Ustanowienie obowiązku umieszczania nazwy kategorii „suplement diety” w reklamie w prawym dolnym rogu. Ułatwi to identyfikację produktu konsumentowi. A w reklamach
radiowych obowiązek dwukrotnego zaznaczenia nazwy kategorii.
• Zakaz wykorzystywania wizerunku lub rekomendacji lekarza czy farmaceuty.
• Zakaz odnoszenia się w reklamie do chorób sugerując właściwości lecznicze produktu.
Producenci mają sześć miesięcy na dostosowanie swoich reklam do nowych wymogów. Pierwsze odmienione spoty zobaczymy jednak dopiero na jesieni, kiedy wygasną wszystkie umowy z nadawcami.