Tesco opublikowało wstępne wyniki. W roku finansowym, który w Tesco skończył się 25 lutego, sprzedaż w brytyjskich sklepach wzrosła o 0,9 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Niby niewiele, ale to pierwszy roczny wzrost od siedmiu lat. I pozytywny sygnał, dla firmy, która boryka się z wieloma problemami, w tym kosztami wielkiego skandalu księgowego.
W poniedziałek sąd zatwierdził ugodę między spółką a brytyjskim Urzędem ds. Poważnych Przestępstw Gospodarczych (Serious Fraud Office) – 235 mln funtów kary i odszkodowania obciąża wyniki za miniony rok.
Czytaj więcej na ten temat: Tesco sporo zapłaci za skandal finansowy. "Teraz jesteśmy inną firmą".
Według raportu o wstępnych wynikach, zysk przed opodatkowaniem wyniósł 145 mln funtów, według aktualnych kursów walut to aż o ponad 28 proc. mniej niż rok wcześniej – tu widać właśnie te 235 mln funtów kosztów skandalu finansowego.
Ogólnie jednak Tesco cieszy się z wychodzenia z zapaści, według niektórych najgorszej w historii firmy. Jeśli wyłączyć zdarzenia jednorazowe, zysk operacyjny to już 1,28 mld funtów, o prawie 30 proc . więcej niż rok wcześniej, przychody wzrosły o 3,7 proc. do 55,9 mld funtów. Sama sprzedaż grupy (według aktualnych kursów walut) zwiększyła się o 4,3 proc., do 49,9 mld funtów.
Sprzedaż na rynkach międzynarodowych wzrosła w całym roku finansowym o 1,3 proc., ale jeśli spojrzy się na poszczególne kwartały, widać, że w drugiej połowie tego okresu (według roku kalendarzowego koniec 2016 i początek 2017 r.) wzrost ten wyraźnie spowolnił. I tu pojawia się wątek polski.
Do kategorii międzynarodowej Tesco zalicza Europę Centralną – Czechy, Węgry, Polskę i Słowację, a także Tajlandię i Malezję. W raporcie spółka pisze, że wzrost sprzedaży międzynarodowej spowolnił w drugiej części roku m.in. „z powodu rosnącego środowiska konkurencyjnego w Europie, głównie w Polsce”. Dalej Tesco podaje, że "w Europie Centralnej sprzedaż w sklepach porównywalnych wzrosła na wszystkich rynkach poza polskim, który pozostaje mocno konkurencyjny".
Trudno nie skojarzyć takiego zdania z walką o klienta prowadzoną przez działające w Polsce sieci handlowe, gdzie warunki często dyktują dyskonty, jak Biedronka czy Lidl. Dla klientów to raczej dobra wiadomość, bo mogą liczyć na coraz to nowe promocje i obniżki cen, jednak jak widać,inne duże sieci zaczynają odczuwać koszty takiej zaciętej konkurencji. Przychody Tesco Polska wyniosły nieco ponad 2 mld funtów, czyli 10,8 mld złotych – nieco mniej niż rok wcześniej, kiedy sięgnęły 11,2 mld zł.
Jak firma próbuje sobie z tym radzić? Między innymi zmniejsza administrację sklepów i zamyka te, które nie przynoszą zysków. W naszym kraju Tesco zamknęło 11 sklepów i teraz ma ich 440. Sieć otworzyła też nowe centrum dystrybucyjne w Poznaniu, dzięki czemu, jak pisze, koszty transportu spadły o 20 proc. Tesco w Polsce boi się nie tylko konkurencji – czeka na decyzję ws. podatku handlowego, z „ostrożnością podchodząc do potencjalnych zmian legislacyjnych na rynkach europejskich”.
Poza Polską, sprzedaż Tesco spadła w minionym roku finansowym tylko w Irlandii i to bardzo nieznacznie – o 0,1 proc. w sklepach porównywalnych.
+++
Zobacz też, z jakimi wyzwaniami wiąże się prowadzenie własnego biznesu w Polsce - w różnych branżach: