Taksówkarzom nie podobają się - ich zdaniem - zbyt słabe działania władz związane ze zwalczeniem nielegalnych przewozów towarów i usług. Protestują szczególnie silnie przeciwko działalności Ubera w Polsce. Uważają, że legalnie przewozić w Polsce pasażerów mogą tylko kierowcy, którzy posiadają odpowiednie koncesje, mają zarejestrowaną działalność gospodarczą i płacą podatki.
- To nie chodzi o to, że tamte firmy jeżdżą taniej i my im zazdrościmy – mówił w środę dla „Dziennika Zachodniego” Dawid Wanke, prezes Taxi Kopernik w Zabrzu, którego korporacja włączyła się do protestu. - Chodzi o to, że my musimy zdać egzaminy, płacić podatki, czy mieć kasy fiskalne. Tamte firmy jeżdżą taniej, bo m.in. nie odprowadzają podatków i nie podlegają kontrolom urzędów skarbowych. Chcemy regulacji prawnych, które pozwolą działać wszystkim firmom na takich samych zasadach - tłumaczył.
Korki w Warszawie i Łodzi
Szczególnie dokuczliwy może być protest taksówkarzy w Warszawie. Zachęcani przez związkowców mają zjechać z całej Polski na godzinę 7 rano w najbliższy poniedziałek do jednego z pięciu punktów zbiorczych w stolicy. Znajdują się one pod centrami handlowymi w różnych dzielnicach (Praga Południe, Praga Północ, Bielany, Bemowo i Ursynów). Stamtąd w kolumnach spokojnie – jak mówią - ruszą w kilkugodzinną podróż po Warszawie, którą zakończą w centrum. Finałem protestu ma być złożenie petycji na ręce premier rządu.
W proteście w stolicy może uczestniczyć nawet kilka tysięcy taksówkarzy – miasto może zostać zablokowane.
Korki zapewne powstaną też w Łodzi – tam z kolei około 900 taksówek będzie jeździć po centrum miasta między godziną 10 a 13.
Podobny protest w Madrycie
Działalność Ubera bardzo nie podoba się teraz również w Hiszpanii. Tam we wtorek odbył się protest taksówkarzy podobny do planowanego w Polsce. Do Madrytu zjechało - wg organizatorów - około 20 tys. taksówkarzy. Dodatkowo w stolicy Hiszpanii taksówki nie jeździły przez 12 godzin a w Barcelonie przez dobę.
- Taksówkarze z całej Hiszpanii są zjednoczeni. Przeciwstawiamy się Uberowi i Cabify, które odbierają chleb ponad 100 tys. rodzin – mówił dla „El Pais” Antonio Gil, taksówkarz z Barcelony.
Protesty w Hiszpanii i zaplanowane na poniedziałek w Polsce nie są wyjątkowe. Wydaje się, że coraz więcej grupie ludzi na całym świecie nie podoba się pomysł, by na przejazdach taksówkowych miała zarabiać spółka z drugiego końca świata.
Uber jest już stopniowo wypychany z Europy. Jego działalność jest blokowana na Węgrzech, a pewne utrudnienia spotykają również amerykańską spółę we Francji, w Niemczech, w Belgii i w Holandii.
W tym roku ponadto Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozpatrzy skargę hiszpańskiej firmy taksówkowej. Twierdzi ona, że Uber powinien podlegać tym samym europejskim regulacjom, co branża taksówkowa.