Wysokoenergetyczny węgiel z samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej sprowadzał do Polski Doncoaltrade, zarejestrowany w biurowcu Budusa w Katowicach. Większościowym udziałowcem spółki jest Ołeksandr Melnyczuk, były wiceminister energetyki ŁRL. Dziś to w dużej mierze firma widmo – informuje o efektach dziennikarskiego śledztwa Dziennik Gazeta Prawna.
Doncoaltrade ma siedzibę na potrzeby rejestracji w KRS, jednak w biurze od dawna nikt nie był, poczta nie jest odbierana, do biura nie można się dodzwonić.
Czym właściwie zajmuje się firma widmo? Jeden z anonimowych rozmówców DGP przyznał, że „na Ukrainie ten rodzaj węgla wydobywa się wyłącznie na obszarach okupowanych, więc jeśli ktoś sprzedaje ukraiński antracyt, to znaczy, że przechodzi on przez ręce separatystów”. Według autorów węgiel eksportowany jest na Krym, do Turcji, a przez Polskę także do innych krajów UE.
To może oznaczać, że polscy klienci Doncoaltrade kupując węgiel jednocześnie pomagają finansować separatystów na wschodzie Ukrainy.
Właściciel spółki Ołeksandr Melnyczuk, według ukraińskich mediów jest monopolistą na lokalnym rynku węgla i benzyny. Z kolei 40 procent udziałów w Doncoaltrade posiada Roman Ziukow, syn byłego wiceministra energetyki Ukrainy Jurija Ziukowa, jeszcze z czasu rządów Wiktora Janukowycza.
– Melnyczuk wysyła do Rosji surowiec pochodzący z kontrolowanych przez siebie kopalń oraz skupowany od ludzi zajmujących się złożami (...) mafijni właściciele złóż sprzedają antracyt po 22 dol. za tonę, podczas gdy jego oficjalna cena na polskiej granicy to 140 dol. – piszą dziennikarze DGP.
Według polskiego MSZ import węgla z Ługańska jest legalny, i nie obejmują go unijne sankcje. Według rozporządzenia Rady UE z 2014 r. zakaz dotyczy przywozu do UE towarów pochodzących tylko z Krymu lub Sewastopola. Oznacza to, że przepisy te „nie obejmują innego zakresu terytorialnego”, a zatem import z okupowanego Donbasu nie podlega ograniczeniom.
***