Polacy ciągle kantowani przez ubezpieczycieli na OC. Rzecznik Finansowy ma propozycję

Polacy skarżą się na zaniżone odszkodowania z OC komunikacyjnego. Rzecznik Finansowy proponuje zatem, by niezadowolony z rozpatrzenia reklamacji klient, mógł zwrócić się do niezależnego rzeczoznawcy.

Skargi spływają do Rzecznika Finansowego mimo bogatego orzecznictwa i wytycznych Komisji Nadzoru Finansowego. W tym roku będzie ich około 4 tysięcy, co odpowiada wartościom z ostatnich lat. To niepokojące, bo od wydania wytycznych Komisji Nadzoru Finansowego, dotyczących likwidacji szkód, minęły niemal 3 lata. Dlatego biuro Rzecznika zbadało praktyki ubezpieczycieli.

- Niestety wnioski nie są optymistyczne. Część wytycznych jest ignorowana, a tam gdzie zakłady ubezpieczeń zmodyfikowały swoje procedury, pojawiły się inne sposoby obniżania odszkodowań - mówi Aleksandra Wiktorow, Rzecznik Finansowy.

Towarzystwa łupią klientów

Cały czas wiele towarzystw ubezpieczeniowych nie informuje poszkodowanych o możliwości dopłaty do odszkodowania w związku z tzw. utratą wartości handlowej. Ubezpieczyciele powinni to robić niezależnie od formy i trybu zgłoszenia roszczenia - wynika jasno z wytycznych KNF. Sąd Najwyższy potwierdził, że naprawione auto nie ma takiej wartości handlowej jak przed wypadkiem. Często chodzi o duże kwoty, szczególnie w przypadku nowych pojazdów.

Ciągle trudna jest sytuacja kierowców, którzy z OC chcą naprawić samochód. Towarzystwa kreślą kosztorysy przedstawiane przez klientów, podobnie jak robiły to przed wytycznymi KNF. Potrącenia inaczej są za to uzasadniane. Zamiast „amortyzacji części" jest np. „urealnienie”, „uśrednianie” czy „rabaty” stosowane w nie tylko w odniesieniu do części, ale też kosztów robocizny czy materiałów np. lakierniczych.

Pozostały problemy z samochodem zastępczym. Ze skarg wynika, że przyznawane są one na tzw. technologiczny czas naprawy, który jest krótszy niż rzeczywisty.

Klienci skarżą się też, że ubezpieczyciele tak konstruują kosztorysy, by doprowadzić do rozliczenia metodą szkody całkowitej. To jedyny przypadek, kiedy zawyżają koszty naprawy. Przy równoczesnym zaniżeniu wartości pojazdu z dnia szkody, łatwiej uznać, że naprawa jest nieopłacalna. Bez wsparcie rzeczoznawcy klientowi bardzo trudno jest podważyć te wyliczenia.

 

Niezależni rzeczoznawcy do dzieła

Dlatego Rzecznik Finansowy proponuje, by klient, który jest niezadowolony z rozpatrzenia reklamacji dotyczącej rozmiarów szkody, mógł zwrócić się do niezależnego rzeczoznawcy. Dziś bowiem może z tym iść tylko do sądu, co powoduje przewlekłość spraw.

Rzeczoznawca mógłby być zaangażowany w spór dopiero po przeprowadzeniu przez klienta postępowania reklamacyjnego w zakładzie ubezpieczeń. W odpowiedzi także towarzystwo będzie mogło powołać niezależnego rzeczoznawcę. Kosztuje to 200-500 zł.

- W praktyce będzie więc obowiązywała prosta zasada: kto się myli, ten płaci za pracę niezależnego rzeczoznawcy. Dzięki temu klienci nie będą skorzy do bezzasadnego podważania wyceny, a zakłady ubezpieczeń, będą rzetelniej likwidowały szkody - wyjaśnia Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze Rzecznika Finansowego.

***

Andrzej K. Koźmiński: Pracodawcy to nie są małe dzieci. To ludzie, którzy powinni dawać sobie radę [NEXT TIME]

Więcej o: