W piątek Sejm zagłosował za ustawą ograniczającą handel w niedziele. Zgodnie z nią, od 1 marca 2018 r. handel będzie dozwolony tylko w dwie niedziele handlowe w miesiącu - pierwszą i ostatnią. W pozostałe będzie obowiązywał zakaz.
W kolejnych latach ograniczenie będzie jednak coraz większe. Już od 2019 r. handlowa będzie tylko ostatnia niedziela każdego miesiąca, a od 2020 r. zakaz obejmie wszystkie niedziele.
Czytaj więcej: Sejm uchwalił zakaz handlu w niedziele. Oto, jakie będą zasady ograniczenia i wyjątki
W ustawie jest jednak mnóstwo wyjątków dotyczącej tego, które sklepy jednak będą mogły handlować w niedziele. Spod zakazu mają być wyjęte m.in. piekarnie. To już rozbudziło mnóstwo spekulacji - że jest to furtka, którą ograniczenie handlu mogą obejść supermarkety czy dyskonty, które wszak również wypiekają pieczywo. Słowem - że Lidl, Biedronka czy Carrefour wkrótce będą piekarniami.
Warto pamiętać jednak o tym, że przegłosowanie ustawy w Sejmie to tylko jeden z elementów procesu legislacyjnego. Zakazem handlu zajmie się teraz Senat i on może wprowadzać poprawki do ustawy. Wystarczy jeden krótki dopisek przy punkcie o piekarniach, aby furtkę zamknąć. Ot, choćby zastosować podobny zapis jak w przypadku kwiaciarni. Ten głosi, że spod zakazu handlu będą wyjęte kwiaciarnie (maksymalnie 50 m kw. powierzchni użytkowej), „w których sprzedaż kwiatów stanowi minimum 30 proc. miesięcznego obrotu placówki rozumianego jako przychód ze sprzedaży”. Można wyobrazić sobie podobne regulacje w przypadku pieczywa.
Nawet, gdyby Senat nie przyjął podobnej poprawki, z ustawowymi zapisami może jeszcze nie zgodzić się prezydent. Poza tym warto pamiętać, że akurat w przypadku ustawy ograniczającej handel politycy zdają się czasem wsłuchiwać w głos obywateli, a prace nie szły błyskawicznie, a wręcz się wlekły. Gdy opublikowano pierwszą wersję ustawy o zakazie handlu, co i rusz „wypływały” kolejne nonsensy - np. że zgodnie z projektem na niedziele powinny być wyłączone automaty z batonikami czy napojami, albo że nawet sklepy internetowe powinny być zamknięte. Poprawki wykluczyły te błędy, więc można sobie wyobrazić, że Senat znów zbierze te najgłośniejsze kontrowersje i spróbuje je rozwiązać.
I ostatnia kwestia - pytanie, czy nawet gdyby ustawa w dzisiejszym kształcie weszła w życie, to czy sieci handlowe byłyby na tyle odważne wobec państwa, związkowców czy klientów, żeby stosować furtki i wyłomy. To jednak spore ryzyko związane np. ze złą sławą, możliwą utratą pracowników, z pewnością narażeniem się na kontrole PIP itd. - oto sieć obchodzi ustawę, która miała dać wytchnienie i czas dla rodziny dla pracowników. Tym bardziej w obecnej sytuacji na rynku pracy, gdy sieci przyznają, że mają kłopoty ze znalezieniem pracowników, kuszą całkiem konkurencyjnymi pensjami i pakietami sportowymi czy socjalnymi - obchodzenie ustawy o zakazie handlu mogłoby być strzałem w kolano.
Sieci, co zrozumiałe, uchylają się zarówno od komentowania prac legislacyjnych, o możliwych furtkach w ustawie nie wspominając. Zaznaczają, że trzeba poczekać z ocenami do podpisu prezydenta i że zawsze funkcjonują zgodnie z prawem - cokolwiek w tym przypadku będzie to znaczyło.
***