Było więc trochę o uszczelnianiu podatków i o firmach, trochę o innowacjach i odbudowie przemysłu. Najwięcej o wielkich inwestycjach. - Centralny Port Lotniczy Gdynią w sercu Polski, w sercu Europy - stwierdził nowy szef rządu.
Całe wtorkowe wystąpienie Mateusza Morawieckiego w Sejmie trwało godzinę i 10 minut. To jedno z krótszych przemówień otwarciowych szefów rządów po 1989 r. O niemal połowę krótsze niż expose Beaty Szydło.
Wydawało się, że expose premiera Morawieckiego zdominuje gospodarka. Wszak nowy szef rządu jest równocześnie ministrem rozwoju oraz ministrem finansów. Ale pierwsze konkrety dotyczące gospodarki jako takiej, padły dopiero w połowie jego przemowy. Wcześniej były hasła i odwołania z gospodarką w tle. Choćby: „kwitnąca gospodarka jest warunkiem finansowania programów społecznych”. Po pół godzinie wystąpienia premier zapewnił, że gospodarka i finanse publiczne są coraz bardziej zrównoważone. Mówił, że wzrost gospodarczy zbliża się do 5 proc., zaś przyrost długu „wyniesie zero bądź niewiele więcej niż zero”. - Zagraniczni eksperci coraz częściej podzielają nasze diagnozy - przekonywał Mateusz Morawiecki. - Maski opadły - dodał.
Po chwili stwierdził, że choć idziemy Orlą Percią, i zarówno po lewej, jak i po prawej stronie mamy przepaść, to „chcemy podmiotowej roli Polski w gospodarce europejskiej i światowej, nie peryferyjnej”. I zapowiedział pakiet ustaw upraszczających życie gospodarcze w Polsce. Wśród nich ma być, obiecywana przez Morawieckiego od przeszło roku, Konstytucja Biznesu. W tym miejscu zresztą coś zaczęło zgrzytać, bo Mateusz Morawiecki zaczął przekonywać, że bez państwa wolny rynek sobie nie poradzi. Nie obroni się przed nieuczciwą konkurencją, oszustami, konkurencją z zagranicy.
Ta część przemówienia premiera mogła zaniepokoić przedsiębiorców, którzy od lat przekonują, że im mniej państwa w gospodarce tym lepiej. Tymczasem Mateusz Morawiecki ciągnął dalej. - Bez uczciwych sądów (to stwierdzenie opozycja przyjęła buczeniem) przedsiębiorcy nie mają szans z monopolami i oszustami - stwierdził premier.
Wcześniej mówił o sukcesach rządu, poprzedniego, w uszczelnianiu podatków. - Tylko w tym roku da ono dodatkowo 30 mld zł z VAT. Więcej niż przez poprzednie 9 lat - przekonywał szef rządu.
Mówił o rozbiciu mafii VAT-owiskiej. Jest jasne, że walka o uszczelnienie systemu podatkowego będzie trwać. Problem w tym, że nowe uprawnienia przyznawane fiskusowi uderzają rykoszetem także w uczciwych przedsiębiorców. Państwo obciąża ich coraz większymi obowiązkami. To wszystko pogarsza klimat inwestycyjny w Polsce. Firmy wstrzymują się z wydawaniem pieniędzy na nowe miejsca pracy, maszyny, urządzenia i technologie. Inwestycje kuleją i wbrew zapewnieniom rządów o tym, że lada chwila ruszą, są najniższe od wielu lat. Jak znaleźć złoty środek między zaciskaniem pętli uszczelniającej podatki, a ułatwieniami dla przedsiębiorczości i inwestycji? Tego premier nie wyjaśnił.
Zapowiadał za to dalszą budowę i odbudowę przemysłu. Cieszył się, że już teraz 2/3 nowych miejsc pracy w przemyśle w Europie, powstaje w Polsce. Mówił o kreowaniu polskich firm na globalnych czempionów. - Chcemy dokonać wielkiej modernizacji Polski - stwierdził Mateusz Morawiecki. Przekonywał, że po raz pierwszy w historii możemy odegrać istotną rolę w światowej rewolucji technologicznej. Jak mamy to osiągnąć, nie bardzo jednak wiadomo.
Nowy premier zapowiadał wielkie inwestycje infrastrukturalne. - Centralny port lotniczy "Solidarność" będzie naszą Gdynią w centrum Polski, w centrum Europy - przekonywał. Dorzucił do tego odbudowę portów morskich w trójmieście i Świnoujściu.
Było też o energetyce. - Podstawą naszej energetyki jest dziś węgiel. Nie możemy i nie chcemy z niego rezygnować - stwierdził Mateusz Morawiecki. Jak na ironię chwilę wcześniej mówił o środowisku i smogu, z którym mamy skutecznie walczyć. Alternatywnym źródłom energii poświęcił bodaj jedno zdanie. Zaapelował, o to by mogły się rozwijać, tam gdzie to jest opłacalne. Jedno zdanie dotyczyło też energii z atomu. Jesteśmy nią zainteresowani. Czy to oznacza jednak, że będziemy budować elektrownie atomową? Nie wiadomo.
Morawiecki cieszył się z naszego uniezależniania się od dostaw gazu z Europy. W tym kontekście wspomniał gazoport, który jak stwierdził w dużym stopniu zawdzięczamy prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu (buczenie w ławach opozycji). Zapowiedział też budowę połączeń gazowych z Norwegią.
Premier obiecał budowę i rozbudowę sieci dróg. Także lokalnych. Rząd będzie też budować mieszkania. - Pod względem liczby mieszkań w przeliczeniu na liczbę mieszkańców jesteśmy na ostatnim miejscu w Europie - stwierdził Mateusz Morawiecki. Receptą na to jest rządowy program Mieszkanie+. - Brakowało 3-4 mln mieszkań i ciągle tyle brakuje - stwierdził niespodziewanie szef rządu, wywołując śmiech w ławach opozycji. Zaraz wyjaśnił jednak, że rząd nadrabia zaległości z 60 lat, i że „ciężko ruszyć tę bryłę, ale za kilka miesięcy ona ruszy”.
Premier mówił jeszcze o innowacjach, o usprawnieniu współpracy instytutów naukowych z biznesem.
- Kochana Unio - wykrzyknął w pewnym momencie Mateusz Morawiecki. I przekonywał, że silna, konkurencyjna i solidarna Europa, to część polskiej polityki. Dodał jednak, że nie chcemy UE dwóch prędkości, że nie zgadzamy się na dzielenie Unii na lepszych i gorszych. Ani słowem nie wspomniał o euro w Polsce. Ten temat nie pojawił się w expose nowego szefa rządu. Tymczasem w Unii narasta chęć silniejszej integracji właśnie wokół krajów skupionych w strefie euro.
W sumie w expose Mateusza Morawieckiego to w części gospodarczej kontynuacja polityki rządu Beaty Szydło. Nie padły nowe obietnice, nie było mowy o nowych programach socjalnych. Może to i lepiej, bo w debacie nad expose, która rozpoczęła się po wystąpieniu Morawieckiego, opozycja i tak zgodnie wytykała rządowi podnoszenie podatków i zadłużanie państwa po to, by znalazły się pieniądze na sfinansowanie wcześniejszych obietnic.