Pomysły Brytyjczyków na ożywienie ich międzynarodowego handlu po wyjściu w 2019 roku z Unii Europejskiej stają się coraz bardziej oryginalne. „Financial Times” napisał właśnie, że Londyn jest zainteresowany przystąpieniem do umowy handlowej TPP, którą pierwotnie zaprojektowano dla USA i jego sojuszników leżących nad Pacyfikiem.
TPP (Trans-Pacific Partnership – Partnerstwo Transpacyficzne) zostało podpisane z początkiem 2016 roku po niemal ośmiu latach negocjacji przez 12 krajów - Australia, Brunei, Kanada, Chile, Japonia, Malezja, Meksyk, Nowa Zelandia, Peru, Singapur, Stany Zjednoczone i Wietnam. Miała to być ogromna umowa o wolnym handlu – znosiła 18 tys. barier celnych i zaakceptowały ją kraje, w których powstaje 40 proc. światowego PKB i które odpowiadają za jedną trzecią globalnej wymiany handlowej.
Chociaż TPP było traktatem handlowym duże znaczenie miał również jej wątek polityczny. Układ wzmacniał wpływy USA nad Pacyfikiem, był więc jednym z narzędzi, które miały równoważyć coraz większe wpływy Chin.
Czytaj więcej: Amerykanie mogą stracić miliardy przez ryzykowny pomysł Trumpa. I nie tylko oni.
Jednak traktat nie wszedł w życiu, bowiem w styczniu ubiegłego roku Donald Trump wycofał z niego USA. Była to pierwsza poważna decyzja nowego prezydenta USA. Twierdził, że TPP zagraża miejscom pracy w Stanach i bardziej korzystne od wielostronnych umów handlowych są dla Ameryki dwustronne umowy.
Wydawało się, że TPP przejdzie do historii. Stało się jednak inaczej. W listopadzie ubiegłego roku wszyscy sygnatariusze Partnerstwa Transpacyficzne z wyjątkiem USA, postanowiły, że układ – po pewnych modyfikacjach - wejdzie jednak w życie. Tyle, że już bez Amerykanów. Ma to sens, ich zdaniem, z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, nadal będzie ułatwiał współpracę pomiędzy dużymi i ważnymi krajami (m.in. Japonią, Kanadą, Australią i Meksykiem) – wartość wymiany handlowej pomiędzy 11 krajami, które chcą ocalenia TPP sięgnęła w 2016 roku 356 mld dol. Po drugie, układ dalej będzie je wzmacniał w rywalizacji gospodarczej z Chinami.
Czytaj więcej: Czego w nowym roku będą bali się inwestorzy?
Nowy traktat – nazwany już nie TPP, a CPTPP, Comprehensive and Progressive Agreement for the TPP – ma zostać wprowadzony w życie jeszcze w tym roku, zgodzono się już odnośnie większości jego zapisów.
No i właśnie Brytyjczycy ponoć – jak donosi prestiżowy dziennik gospodarczy – są zainteresowani przystąpieniem do tej umowy i zaczęli już w związku z tym prowadzić nieformalne rozmowy z zagranicznymi partnerami. Zdaniem, cytowanego przez „Financial Times”, Grega Handsa z angielskiego ministerstwa handlu położenie Wielkiej Brytanii daleko od regionu Pacyfiku nie stanowi tu przeszkody.
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.