W wyniku transakcji japońska firma stała się największym akcjonariuszem Ubera. Objęła już 15 proc. akcji poprzez bezpośrednie inwestycje oraz zakup wyemitowanych papierów.
Uber określa transakcję jako "wspaniałą dla akcjonariuszy, pracowników i klientów, wzmacniającą pozycję spółki". Zapowiada podwojenie inwestycji technologicznych, a także dostarczanie usług do coraz większej liczby ludzi w coraz większej liczbie miejsc na świecie.
- Jesteśmy dumni z tego, że mamy SoftBank, Dragoneer i inne spółki w rodzinie Uber - powiedział rzecznik Ubera.
Softbank poinformował, że jest bardzo zadowolony z transakcji i ma nadzieję, że pomoże Uberowi w osiągnięciu jeszcze większego sukcesu na całym świecie.
W grudniu konsorcjum inwestorów złożonych m.in. z SoftBanku i Dragoneer Investment Group kupiło akcje Ubera po obniżonej cenie. Wycena spółki opiewała na 48 mld dolarów, czyli o 30 proc. mniej od poprzedniej wyceny rzędu 68 mld dol.
Na transakcji zarobił m.in. były prezes Ubera Travis Kalanick, który ustąpił ze stanowiska w czerwcu po naciskach inwestorów. Oficjalnym powodem była śmierć jego matki, mówiło się jednak o innych przyczynach: nienajlepszych wynikach finansowych firmy, a także kłopotach wizerunkowych Ubera. Spółkę oskarżano o zaniżanie zarobków pracujących dla niej kierowców, pojawiały się informacje o molestowaniu pasażerów przez kierowców.
Kalanick pozbywając się jednej trzeciej udziałów, zmniejszy swój wpływ na działania Ubera. Kontroluje jednak nadal akcje o wartości około 3 miliardów dolarów.
Transakcja zmieni strukturę korporacyjną Ubera. Zarząd Ubera powiększy się z 11 do 17 dyrektorów, SoftBank zyska w nim dwa miejsca.
15 proc. swoich akcji w Uberze sprzedała firma Benchmark. Na jej konto wpłynęło około 900 milionów dolarów.
+++