Zaczęło się tydzień temu – w czwartek. Wtedy Taiwan Semiconductor Manufacturing (TSMC), największy producent dedykowanych układów scalonych na świecie i jeden z najważniejszych dostawców Apple’a, opublikował prognozę wyników finansowych na drugi kwartał tego roku.
Napisano w niej, że przychody ze sprzedaży spółki wyniosą prawdopodobnie 7,8-7,9 mld dol., a nie 8,8 mld dol., jak prognozowali średnio analitycy giełdowi. TSMC dodał też, że powodem tak niskich przychodów jest „słaby popyt” w sektorze urządzeń mobilnych, czyli w praktyce smartfonów. Na późniejszej konferencji prasowej dodano, że dotyczy on głównie telefonów z najwyższej półki.
Po komunikacie TSMC jego kurs spadł na giełdzie o 5,7 proc. a akcje Apple’a straciły 2,8 proc. Inwestorzy przypuszczali, że sprzedaż TSMC maleje głównie przez słabszą sprzedaż podzespołów do flagowych iPhonów.
Notowania Apple'a na nowojorskiej giełdzie Investing.com
Czytaj więcej: Co Google, Facebook, Twitter i Snapchat powinni zrobić dla dzieci? Brytyjczycy grożą im nowymi regulacjami.
Chętnych na iPhone X jest coraz mniej. Duży problem Austriaków
Szybko przyszło potwierdzenie. Dzień po komunikacie TSMC amerykański bank inwestycyjny Morgan Stanley znacząco zredukował prognozę dotyczącą sprzedaży iPhonów w drugim kwartale – do 34 mln sztuk z 40,5 mln sztuk. Tak na marginesie, to na rynku w ubiegłym tygodniu średnia prognoz dotyczących sprzedaży komórek Apple’a w drugim kwartale wciąż oscylowała dookoła 43 mln sztuk.
Pojawił się też komunikat austriackiej spółki AMS. Ważny, bo to dostawca czujników optycznych do IPhone’a X. Spółka prognozuje, że w tym kwartale jej przychody wyniosą jakieś 220-250 mln dol. – będą więc mniejsze aż o połowę w stosunku do pierwszego kwartału.
- Nie możemy rozmawiać o naszych konkretnych odbiorcach, ale widzimy znacząco mniejszą skalę biznesu związanego z dużymi programami dotyczącymi smartfonów – powiedział dla Reutersa Moritz Gmeiner, szef działu relacji inwestorskich w firmie AMS.
Przyszłość iPhone’a X zdaniem analityków rysuje się coraz bardziej pesymistycznie. Znaczącego spadku sprzedaży flagowców Apple’a w drugim półroczu spodziewa się np. firma inwestycyjna Mizuho Securities z Tokio. Popyt na wszystkie iPhone'y, jej zdaniem, spadnie o 2 proc., a na modele 8 i X o 15 proc.
To i tak nie najgorzej. – iPhone X jest martwy – napisał w notce do inwestorów Neil Campling, jeden z szefów międzynarodowej grupy finansowej Mirabaud Securities. Jego zdaniem Apple nie wyprodukuje już żadnego nowego iPhone’a X, ponieważ w magazynach ma ich wystarczająco dużo. Nie będzie już – jak napisał – kolejnej generacji tego modelu. Ten program zostanie anulowany.
- Oczywistym problemem z iPhonem X jest to, że jest on za drogi – uważa Campling. W Polsce jego najtańszą wersję można kupić za ok. 3600 zł, najdroższa to ponad 5500 zł.
Czytaj więcej: Ile Amazon płaci swym pracownikom? Niewiele. Firma podała właśnie najnowsze dane.
A w Irlandii do zapłaty wielkie podatki
Słaba sprzedaż iPhone’a X to nie jedyny problem Apple’a. Firma musi wpłacić na specjalne konto w Irlandii 13 mld euro zaległych podatków. Tak orzekła Komisja Europejska jesienią ubiegłego roku po tym, jak okazało się, że Apple nie płacił przez lata podatków od zysków w krajach europejskich.
Cała jego sprzedaż w Unii była rozliczana w Irlandii, gdzie np. realna stopa opodatkowania dla Apple’a wyniosła w 2014 roku 0,005 proc.
Te 13 mld euro to sporo, ale Apple’a to na pewno nie zabije. Amerykański koncern ciągle ma na rachunkach ponad 285 mld dol. Aktualne problemy pokazują jednak, że nawet największe firmy IT przeżywają trudniejsze chwile w swojej historii. I nie da się sprzedać wszystkiego za każdą cenę.
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.