Wskaźnik Rynku Pracy informuje o zmianach na rynku pracy - głównie w poziomie stopy bezrobocia. Prognozuje na kilka miesięcy w przód.
Kwietniowy odczyt wskaźnika poszedł w górę o 0,5 punktu w stosunku do danych z marca br.
Wskaźnik Rynku Pracy - kwiecień 2018 źródło: BIEC
To pierwszy wzrost wskaźnika od pół roku. Może oznaczać, że wkrótce w Polsce poziom bezrobocia pójdzie w górę. Pytanie, czy na długo, czy będzie to tylko chwilowy, sezonowy wzrost. Analitycy BIEC zauważają, że w ubiegłym roku w drugim kwartale również odnotowano wzrost wartości wskaźnika (a jednak dopiero zimą w Polsce odnotowano lekki wzrost stopy bezrobocia - 6,6 proc. w grudniu 2017 r., 6,9 proc. w styczniu 2018 r., 6,8 proc. w lutym i 6,6 proc. w marcu – wobec 6,5 proc. w listopadzie ub.r.). To, w opinii Biura, „może wskazywać, iż również teraz będziemy mieli do czynienia z jedynie krótkim tymczasowym wzrostem wartości stopy bezrobocia, głównie o charakterze sezonowym, nie zaś z odwróceniem pozytywnych tendencji występujących od dłuższego czasu”.
Za podtrzymaniem tychże pozytywnych tendencji przemawiają także m.in. to, że więcej firm planuje zatrudniać nowych pracowników niż ich zatrudniać. Inna sprawa, że cały czas rośnie „kupka” niewykorzystywanych ofert w urzędach pracy. „Efektywna podaż pracy wśród zarejestrowanych osób bezrobotnych się kurczy, stąd możliwości dopasowania popytu na pracę do jej podaży są coraz mniejsze. W efekcie odpływ z bezrobocia do zatrudnienia systematycznie maleje” – zwraca uwagę BIEC.
Kto wie jednak, jak długo potrwa jeszcze w polskiej gospodarce prosperity, bo odczyty innego wskaźnika BIEC - Wskaźnika Wyprzedzającego Koniunktury – również zaczynają martwić. Odczyty tego wskaźnika spadają już drugi miesiąc z rzędu, w kwietniu był niższy o 2,3 punktu w porównaniu z marcem, a w zestawieniu z lutym aż o 3,8 punktu. Analitycy BIEC określają te dane wręcz „załamaniem”, choć na razie nie przesądzają, czyli te liczby są zwiastunem nadchodzącej dekoniunktury.
Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury - kwiecień 2018 źródło: BIEC
Na pewno wskaźnikowi nie pomagają jednak niepokojące sygnały z gospodarki strefy euro. Najnowsze dane pokazują, że zaczęła ona hamować i rozwija się najwolniej od kilkunastu miesięcy. Ostatnio Niemcy obniżyły wręcz swoje optymistyczne prognozy wzrostu gospodarczego na ten rok.
Rykoszetem słabsze wyniki gospodarki Niemiec uderzyły także w produkcję przemysłową w Polsce. Ta w marcu br. wzrosła tylko o 1,8 proc. w stosunku do marca 2017 r. -był to najsłabszy wzrost od roku.
W opinii Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych, na razie nie ma się jeszcze co martwić, ale problem może się pojawić, jeśli tempo napływu nowych zamówień nadal będzie spowalniać. - Przewaga firm uznających, że zapasy są zbyt wysokie nad tymi, którzy uznają je za zbyt niskie wynosi obecnie około 3 punkty procentowe. W okresach wyraźnego pogorszenia koniunktury odsetek ten przekraczał zazwyczaj 10 pkt procentowych. Jeśli jednak zamówienia nie napłyną ponownie szerszym strumieniem, a odkładanych w magazynach produktów będzie przybywać, przedsiębiorcy zmuszeni będą ograniczyć swe plany produkcyjne – analizuje BIEC.
***