Mark Zuckerberg powiedział, że Facebook uruchomi „funkcję randkową” w ramach głównego serwisu, ale dodał, że korzystać z niej będą mogły także osoby, które nie mają konta na Facebooku. Wszystkich szczegółów na razie nie podano, ale można się domyślać, że nowa funkcja będzie działać tak, jak na przykład Messenger - czyli będzie można z niej korzystać zarówno z poziomu Facebooka, jak i pod postacią osobnej aplikacji.
Zuckerberg wspomniał też, że wśród użytkowników serwisu aż 200 mln osób oznaczyło siebie jako singla, sugerując tym samym, że nowa funkcja powinna cieszyć się sporym zainteresowaniem. Niestety nie padły słowa o tym, kiedy nowa funkcja zostanie uruchomiona. Na razie wiemy, że Facebook ją przygotowuje i że premiera będzie „wkrótce”.
News dotyczący planów Facebooka wywołał panikę na akcjach spółki będącej właścicielem Tindera – firmy Match Group. Jej akcje spadły o ponad 20 procent. Na pół godziny przed końcem sesji w Nowym Jorku traciły na wartości 23,4 procent.
Notowania akcji Match Group wykres: investing.com
Tak duża przecena oznacza, że w ciągu kilkudziesięciu minut wartość rynkowa Match Group zmalała o 2,75 miliarda dolarów. Taką moc miały słowa Zuckerberga.
Reakcji inwestorów trudno się dziwić. Tinder to lider na rynku aplikacji randkowych, tak więc na nowym pomyśle Facebooka to właśnie on może stracić najwięcej. Konkurowanie z gigantem z Palo Alto, który zarabia blisko 5 mld dolarów kwartalnie i ma ponad 1,4 mld aktywnych użytkowników codziennie może być dla Tindera bardzo trudne.
Zuckerberg podzielił się newsem o planach dotyczących randkowania za pośrednictwem Facebooka na konferencji F8, którą spółka zorganizowała dla deweloperów aplikacji i gier. Zapowiedziano na niej także wiele nowości dotyczących Instagrama, Whtasappa i Messengera. Ale żadna z nich nie wywołała takiej reakcji na rynku finansowym, jak ta dotycząca rychłego uruchomienia konkurencji dla Tindera.