Cztery miesiące obowiązywania ustawy o zakazie handlu w niedzielę zdążyły obnażyć jej niedociągnięcia.
– Spotkaliśmy się z posłami i przedstawicielami biznesu, by podsumować pierwszy okres obowiązywania ustawy. Rozmawialiśmy także o tym, jak niektórzy przedsiębiorcy starają się ten zakaz obejść i jak powinniśmy z tym walczyć – mówił „Rzeczpospolitej" wiceminister rodziny i pracy Stanisław Szwed.
Wiadomo, że doprecyzowania doczeka się przede wszystkim kwestia tego, czym jest, a czym nie jest punkt pocztowy, kto oprócz właściciela sklepu będzie mógł stanąć za ladą oraz jaki procent będzie musiała stanowić "przeważająca działalność".
Resort pracy nie chce wydłużenia niedzieli
"Solidarność", jako partner społeczny oraz autor ustawy, chce, żeby handlowa niedziela zaczynała się o 22.00 w sobotę, a kończyła o 5.00 rano w poniedziałek. Ma to ukrócić sytuacje, w których pracownicy w sobotę pracują do północy, a w poniedziałek zaczynają zmianę kilka minut po 24.00.
Łącznie "handlowa niedziela" miałaby trwać 31 godzin.
Resort pracy raczej nie poprze tego pomysłu. - W tej kwestii nie doszliśmy do porozumienia - powiedział wiceminister. - To jest problem legislacyjny, doba to są 24 godziny. Nie mogę w tej chwili zadeklarować, że będzie tak, jak proponują związkowcy -tłumaczył w programie "Bilans" w TVN24 BiS wiceminister pracy Stanisław Szwed.
Cytowany przez "Rzeczpospolitą" poseł PiS Janusz Śniadek powiedział, że tak jak kiedyś walczono o wolne soboty, tak teraz o wolne niedziele.
- Oczywiście są branże związane ze zdrowiem czy bezpieczeństwem, w których praca w niedzielę to konieczność. Ale fabryka nie musi już działać w niedzielę – mówił poseł Śniadek.
Ministerstwo Pracy zaprzeczyło, że rozważa możliwość rozszerzenia niedzielnego zakazu.
+++