Akcje Yandexu od wczoraj notują gwałtowną przecenę zarówno na moskiewskiej, jak i nowojorskiej (Nasdaq) giełdzie. Spadek kursu związany jest z doniesieniami, jakoby zakupem dużego pakietu akcji był zainteresowany rosyjski bank Sberbank, który w dużej mierze należy do państwa.
Według serwisu "The Bell", który jako pierwszy napisał o negocjacjach, Sberbank miałby negocjować zakup pokaźnego pakietu akcji od obecnych akcjonariuszy. Mowa tu nawet 30 procentach kapitału. Oznaczałoby to znaczące rozszerzenie wpływu Sberbanku na Yandex. Sberbank, tymczasem, należy w 50 procentach do Centralnego Banku Rosji, jest więc bankiem praktycznie państwowym. Nie wzbudza to najwyraźniej zaufania po obu stronach oceanu - w Moskwie kurs Yandexu spadł dziś do 1790 rubli za akcję, czyli o 19,91 proc, a na Nasdaq akcje zanurkowały o ok 10 proc.
Yandex jest największą spółką technologiczną w Rosji. Poza nią kojarzony jest głównie z wyszukiwarką, która dominuje w rosyjskojęzycznym internecie (ponad 56 proc. udziału w rynku), ale Yandex to także Yandex Marketplace czy Yandex Taxi, w której udziały kupił w zeszłym roku Uber, po porażce na rosyjskim rynku.
Współpraca z Sberbankiem to nic nowego dla rosyjskiej wyszukiwarki - od 2009 roku Sberbank ma tzw. złotą akcję, której celem jest niedopuszczenie do przejęcia Yandexu przez zagranicznego inwestora. Według "The Bell" wybór Sberbanku w 2009 roku był podyktowany "względną neutralnością" banku. Złota akcja nie daje jednak Sberbankowi prawa do wywierania wpływu na bieżącą działalność firmy.
Współpraca polegała również na wspólnych projektach - w 2012 roku bank kupił 75 proc. udziałów w Yandex Money. W tym roku Sberbank i Yandex porozumiały się co do powołania wspólnego przedsięwzięcia w dziedzinie e-handlu, którą z miejsca okrzyknięto "rosyjskim Amazonem". Planom tym może zagrażać konkurent - mail.ru, którego właściciel ma podobne plany i szuka porozumienia z chińskim gigantem Alibabą.
Według RIA Nowosti Sberbank zaprzecza, jakoby był zainteresowany zakupem akcji Yandexu.