Prace nad ustawą były przeprowadzone w ekspresowym tempie. Nowy projekt ustawy - kilkukrotnie dłuższy od zgłoszonego przed świętami - został opublikowany z czwartkową datą 27 grudnia, a niektórzy posłowie przyznawali, że poznali go dopiero w piątek. Dodatkowo, marszałek Sejmu Ryszard Terlecki skrócił czas na zadawanie pytań do projektu do 30 sekund.
Projekt w kilka godzin został "omówiony" przez posłów, zyskał poparcie komisji gospodarki i rozwoju, a następnie został przegłosowany na forum Sejmu. "Za" było 389 posłów, przeciw było 3. 17 się wstrzymało.
Jeszcze w piątek dokumentem - zapewne równie błyskawicznie - zajmie się Senat (posiedzenie w izbie wyższej ma się rozpocząć o godz. 21). Wszystko po to, aby ustawa weszła w życie 1 stycznia 2019 r.
Podczas piątkowego posiedzenia Sejmu nie zabrakło wzajemnych oskarżeń i uszczypliwości.
W uzasadnieniu projektu czytamy, że ustawa ma zapobiec skokowej energii w 2019 r. To rok wyborczy. Chcecie podstępem wygrać wybory i potem pokażecie swoje grabieżcze pazury?
- pytała posłanka PO Joanna Frydrych.
Polska gospodarka w sferze energetyki jest gospodarką sterowaną. Gdzie to kombinowanie wasze ma koniec?
- ubolewał Zdzisław Gawlik z Platformy. Z kolei jego partyjna koleżanka Gabriela Lenartowicz przypominała, że PiS w 2016 r. podniósł opłatę przejściową, którą teraz obniża.
Co zrobiliście z miliardami z opłaty przejściowej? One zostały wyciągnięte z kieszeni Polaków, teraz im łaskawie mówicie, że nie będziecie ich okradać!
- pytała Lenartowicz.
Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej miała natomiast wątpliwości, czy ustawa nie zostanie uznana przez Unię Europejską za niedozwoloną pomoc publiczną.
Premier Mateusz Morawiecki "odbijał piłeczkę" mówiąc, że w latach 2008-2012 ceny energii dla gospodarstw domowych wzrosły o 52 proc.
Obecna sytuacja ma związek z szalejącymi cenami energii elektrycznej w UE, a także brakiem odpowiedniego wynegocjowania pakietu klimatycznego przez rząd PO-PSL i wysokimi cenami do uprawnień emisji CO2
- argumentował premier.
[RELACJA NA ŻYWO] sejm zajmie się cenami prądu. Planowana m.in. obniżka akcyzy
Celem ustawy jest zniwelowanie skutków podwyżek cen energii w 2019 r. Ich przyczyną jest wzrost cen węgla oraz - przede wszystkim - mocno drożejące uprawnienia do emisji dwutlenku węgla.
Pełny pakiet zmian rozwiązań ma kosztować budżet państwa ok. 9 mld zł - wynika z wyliczeń w projekcie ustawy.
. .
Po pierwsze, projekt zakłada obniżkę "podatkowej" części ceny energii. Akcyza na prąd pójdzie w dół z 20 zł na 5 zł za megawatogodzinę. Ponadto, mocno (nawet o 95 proc.) spadnie wysokość tzw. opłaty przejściowej. Tylko te dwa elementy mają kosztować budżet państwa ok. 4,1 mld zł.
Projekt zawiera także zasady wypłaty rekompensat dla firm energetycznych - za to, że nie obciążą wyższymi rachunkami m.in. gospodarstw domowych i przedsiębiorców. Koszt działania specjalnego Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny wyniesie dla budżetu - według projektu ustawy - 4 mld zł.
Kolejny 1 mld zł trafi do krajowego systemu zielonych inwestycji, z którego dofinansowywane mają być projekty w niskoemisyjne źródła energii.
Projekt zakłada także, że spółki energetyczne będą zmuszone renegocjować już zawarte umowy, w których odbiorcom zaordynowano podwyżki na 2019 r. Celem ma być powrót do cen nie wyższych niż na koniec czerwca 2018 r. Czasu na renegocjację umów będzie niewiele - tylko do 1 kwietnia 2019 r. Co więcej, rachunki będą musiały być przeliczone wstecz, od 1 stycznia 2019 r.
Samorządy, przedsiębiorstwa, wszyscy ci, którzy zawarli umowy związane z zakupem energii będą to miały rozliczone. Nie ma żadnych zagrożeń, w 2019 r. energia pozostanie na takim samym poziomie
- zapewniał minister energii Krzysztof Tchórzewski.
Czytaj więcej: Europoseł PiS o cenach prądu: "Każdy prezes, który nie wykona polecenia premiera, zostanie zdymisjonowany"