"Żaden z dyrektorów NBP nie otrzymuje 65 tys. zł". Glapiński nie pojawił się na konferencji

Robert Kędzierski
W Narodowym Banku Polskim odbyła się konferencja dotycząca polityki kadrowej i płacowej. Ewa Raczko, zastępca dyrektora Departamentu Kadr, podała uśrednione zarobki osób zajmujące stanowiska dyrektorskie.
Zobacz wideo

W Narodowym Banku Polskim odbyła się konferencja dotycząca polityki płacowej. Adam Glapiński, prezes NBP, nie pojawił się na niej. Bank reprezentowały Ewa Raczko - zastępca dyrektora Departamentu Kadr i Dorota Szymanek, dyrektor Departamentu Prawnego

Konferencja zaczęła się od odczytania oświadczenia "w związku z rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji".

Żaden z dyrektorów NBP nie otrzymuje wynagrodzenia w wysokości 65 tys. zł. Informacje, że tak wysokich zarobków w NBP nie ma przekazaliśmy 12 grudnia. Miesięczne wynagrodzenie w w kwocie 65 tys. zdarzyło się u jednego z dyrektorów. Dyrektorzy w latach 2015-2018 zarabiali na porównywalnym poziomie. 

- stwierdziła Raczko. 

Wyjaśniła też, że według danych GUS wzrost wynagrodzenia w sektorze bankowym wyniósł ok. 6 proc. Tymczasem pensje w NBP urosły o ok. 3 proc. 

Dopytywana o zarobki pani Wojciechowskiej stwierdziła.

Miesięcznego wynagrodzenia z PIT-u z pani Wojciechowskiej nie podam, bo jest nieprzygotowane w oświadczeniu. Mogę powiedzieć, że nie zarabia rewelacyjnych 65 tys. zł miesięcznie. 

- wyjaśniła.

Podczas konferencji poznaliśmy tylko uśrednione pensje na stanowiskach dyrektorskich.

Wynagrodzenie brutto na stanowisku dyrektora wyniosło w 2014 r. 38098 zł, w 2015 r. 37110zł, w 2016 r. 37381 zł, w 2017 37069 zł, w 2018 r. 36308 zł.

- wyliczała przedstawicielka NBP. 

Wyjaśniła też, że sposób planowania i poziom wynagrodzeń, wielkość środków na wynagrodzenia planowana jest corocznie w ramach odpowiedniej ustawy. Ponadto zasady wynagradzania ustalił zarząd w 2010 roku.

Pieniądze nie pochodzą z budżetu

Przedstawicielka NBP stwierdziła też, że pieniądze na wynagrodzenia nie pochodzą z budżetu, ale są wypracowane przez NBP np. z różnic kursowych. Raczko stwierdziła też, że to NBP zasila budżet państwa każdego roku. 

Ile zarabia dyrektor Wojciechowska?

Konferencja to reakcja na publikację "Gazety Wyborczej", która napisała, że Martyna Wojciechowska, dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji NBP, może zarabiać nawet 65 tys. zł miesięcznie (z bonusami i premiami). OKO.press twierdzi natomiast, że uposażenie Wojciechowskiej może być nawet o 11-12 tys. zł wyższe. Zainteresowanie budzą też zarobki Kamili Sukiennik, dyrektorki gabinetu prezesa NBP, które mogą być zbliżone do tych Wojciechowskiej.

Czytaj też: Prezes NBP na antenie TVP: "Są dwie osoby, które chcą rozchwiać system finansowy w Polsce"

Platforma Obywatelska przedstawiła projekt ustawy, na mocy której jawne byłyby oświadczenia majątkowe członków zarządu Narodowego Banku Polskiego oraz osoby zajmujące w NBP kierownicze stanowiska.

Wyjaśnień żąda też Jan Maria Jackowski, senator PiS. Na swojej oficjalnej stronie internetowej pyta o zarobki w NBP. Chce potwierdzenia pensji i zakresu obowiązków współpracowniczek prezesa Adama Glapińskiego.

Podobnych wyjaśnień zażądał wicepremier Jarosław Gowin.

Prezydent zazdrości

Sprawę zarobków w NBP skomentował też prezydent Andrzej Duda. - Jeżeli prawdą są te informacje, to ja, jako prezydent zazdroszczę. Nie ukrywam, że zazdroszczę. Jakie jest uposażenie prezydenta RP, to wszyscy wiedzą - powiedział. 

PiS broni prezesa NBP

Poseł PiS Bartosz Kownacki, komentując kwestię wynagrodzeń w NBP przekonywał, że to nie ustalał ich obecny prezes - Te siatki płacowe były dużo wcześniej przyjęte i nikt nigdy ich nie kwestionował - powiedział. Dodał, że przy okazji zamieszania wokół Komisji Nadzoru Finansowego próbuje uderzyć się w instytucję mającą jeszcze autorytet. Według medialnych doniesień zarobki podczas kadencji Marka Belki były 2-3 razy niższe od obecnych. 

Więcej o: