Przyczyny katastrofy Boeinga 737 MAX w Etiopii, do której doszło 10 marca, nadal są wyjaśnianie. Nie wiadomo, kiedy ostatecznie zakończy się dochodzenie. Tymczasem przestrzeń powietrzna w całej Unii Europejskiej została zamknięcia dla wszystkich lotów komercyjnych z użyciem Boeingów 737 MAX. Czy przedłużające się dochodzenie w sprawie katastrofy w Etiopii zakłóci sezon wakacyjny polskiej firmie? PLL LOT uspokaja i zapewnia, że kontroluje sytuację.
Natychmiast po czasowym wyłączeniu pięciu samolotów B737 MAX 8 z floty LOT-u podjęliśmy decyzję o wyleasingowaniu czterech maszyn – w tym Boeingów 737-800. Pozwoliło to na zabezpieczenie realizacji zaplanowanych w siatce połączeń operacji. Mówiąc prościej – dzięki zastępczym samolotom rejsy odbywają się zgodnie z planem. Wciąż nie wiadomo, na jaki okres B737 MAX 8 będą wyłączone z użytkowania, a więc nieodpowiedzialnym byłoby dziś spekulowanie w tych sprawach
- powiedział Jakub Panek, ekspert ds. PR w PLL LOT. I dodał:
LOT ma w swojej flocie 80 samolotów oraz 111 połączeń w ofercie. Każdego dnia dbamy nie tylko o to, by zrealizować wszystkie rejsy zgodnie z rozkładem, ale także zapewnić naszym pasażerom bezpieczną i komfortową podróż.
LOT podkreśla, że podobnie jak inni przewoźnicy mający w swojej flocie samoloty Boeing 737 MAX, czeka na oficjalne wyjaśnienie przyczyn katastrof z udziałem tej maszyny. Jakub Panek zapewnił, że LOT jest w stałym kontakcie z firmą Boeing i na bieżąco monitoruje sytuację.
Przypomnijmy, że dwa Boeingi 737 MAX rozbiły się w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Podczas katastrofy maszyny 10 marca w Etiopii zginęło 157 osób. Wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa sprawiły, że ok. 50 krajów zdecydowało się uziemić wszystkie tego typu samoloty. Wśród nich są USA, Unia Europejska i Chiny. Boeing zapowiedział wstrzymanie dostaw modelu 737 MAX, ale potwierdził, że jego produkcja wciąż trwa.