Brexit, do którego dojdzie już w przyszłym tygodniu, komplikuje się. John Bercow, spiker Izby Gmin, oświadczył w poniedziałek nieoczekiwanie, że Theresa May nie może ponownie poddać pod głosowanie umowy z UE regulującej zasady opuszczenia wspólnoty przez Zjednoczone Królestwo.
Bercow powołał się na zasadę sprzed 400 lat. W 1604 roku ustanowiono bowiem, że na jednym posiedzeniu parlamentu nie można dwa razy głosować nad tą samą kwestią - donosi "Telegraph".
Brytyjska kultura parlamentarna zakazuje omijania reguł poprzez manipulowanie treścią ustaw - techniczne, nieistotne poprawki wprowadzone do umowy negocjowanej przez May nie wchodzą więc w grę.
Brytyjscy parlamentarzyści głosowali nad przyjęciem umowy z UE już dwukrotnie. I dwukrotnie Theresa May nie uzyskała poparcia dla swojej umowy.
Czytaj też: Ważą się losy Wielkiej Brytanii w UE. Theresa May straszy: Brexitu może nie być w ogóle
Zwolennicy brexitu ostro skrytykowali Bercowa za jego zaskakujące, niezapowiadane wcześniej oświadczenie. Stwierdzili, że są przejawem braku szacunku dla deputowanych.
Mamy poważny kryzys konstytucyjny
- stwierdził brytyjski Radca Generalny Robert Buckland. Funkcję tę powołano w XV wieku i od tej pory urząd był sprawowany bez przerw.
Komentatorzy, na których powołuje się BBC, twierdzą, że brexitu już raczej nic nie zatrzyma. Wydaje się jednak "ekstremalnie nieprawdopodobne", by doszło do planowanego na ten tydzień głosowania nad umową z UE.
Jednym ze scenariuszy rozważanych w Wielkiej Brytanii jest rozwiązanie obecnego posiedzenia parlamentu i powołanie nowego.